Nie jest to ani nauka, ani zabawa, ani zabawa w naukę. Jest to świadome mieszanie w głowach
Niezwykły sukces książki Dana Browna „Kod Leonarda da Vinci”, którego filmowa wersja za chwilę wejdzie na ekrany całego świata, a także publikacja Ewangelii Judasza stanowią poważne wyzwania dla chrześcijaństwa. Nie można tych wydarzeń po prostu zignorować. Przybrały one bowiem taką skalę i dotyczą tak żywotnych spraw, że żaden dojrzały chrześcijanin nie może przejść wobec nich obojętnie. Nie jest to bowiem ani nauka, ani zabawa, ani zabawa w naukę. Jest to świadome mieszanie w głowach.
Spiskowa teoria dziejów
Ewangelia Judasza, w której zdrada Iszkarioty jest przedstawiona jako jego pozytywny wkład w zbawienie, była znana wcześniej jedynie z fragmentów i komentarzy, między innymi św. Ireneusza i św. Epifaniusza. Dzięki obecnej publikacji możemy ją poznać w większej części, co jednak nie zmienia jej miejsca wśród apokryfów gnostyckich z pierwszych wieków ery chrześcijańskiej. Przypomnijmy: gnostycyzm to ogólna nazwa nurtów myślowych, opartych na założeniu, że człowiek może poznać Boga w pełni, jeśli odwoła się do intuicji i posiądzie elitarny rodzaj wtajemniczenia. Gnostycyzm, będący w pierwszych wiekach chrześcijaństwa poważnym jego rywalem, stanowił mieszankę przedchrześcijańskich wierzeń irańskich, greckich (orfizm, neopitagoreizm, platonizm) oraz żydowskich (esseńczycy z Qumran) z poglądami sekt kwestionujących nauczanie apostołów (np. zwolennicy Szymona Maga, Apoloniusza z Tyany, Bazylidesa i Marcjona).
Ewangelia Judasza jest związana z działalnością sekty kainitów, którzy odwracali znaczenie dzieła odkupienia, usprawiedliwiając Judasza, ale także Kaina, Ezawa i inne negatywne postacie z Biblii. Dobrze, że odnaleziono pełniejszy tekst tego apokryfu, gdyż można będzie teraz przestudiować dokładniej jego miejsce w obfitej literaturze gnostyckiej. Trzytomowe studium apokryfów, pod redakcją ks. Marka Starowieyskiego, stanowić może cenny przewodnik po tej literaturze, ukazujący genezę i znaczenie poszczególnych, bardzo zresztą zróżnicowanych pism tego rodzaju. Sama Ewangelia Judasza nie stanowi więc problemu. Od dawna wiadomo było, iż chrześcijaństwo stanowi znak, któremu wielu się sprzeciwiało, i to czynnie.
Problem w tym, że współcześni przeciwnicy chrześcijaństwa ponownie używają tego tekstu, podobnie jak innych apokryfów, jako argumentów na rzecz alternatywnego tłumaczenia życia i misji Chrystusa. Dotyczy to zarówno „poważnych” debat naukowych, które nazwano już „gnostycyzmem z Princeton”, jak i kultury masowej, czego szczególnym przejawem jest „Kod Leonarda da Vinci”. Jest jednak wspólny mianownik tych deliberacji – założenie z góry, że czterej Ewangeliści są w błędzie, że Chrystus nie był Bogiem-Człowiekiem, a cała tradycja, która wyrosła z tego przekonania, a więc całe chrześcijaństwo, opiera się na manipulacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Wojciech Roszkowski, historyk, publicysta, poseł do Parlamentu Europejskiego