Chciałoby się widzieć w naszym przyszłym prezydencie przykład uczciwości i wiarygodności, godności i powagi, odpowiedzialności za to, co mówi i robi– po prostu pewności, że jest to człowiek mądry i przyzwoity.
Pisząc ten felieton z tygodniowym wyprzedzeniem, zdaję sobie sprawę, że Czytelnicy „Gościa Niedzielnego” zapoznają się z nim już po ogłoszeniu oficjalnego wyniku wyborów do Sejmu i Senatu RP. Nie znam dziś wyniku tych wyborów, ale nie mam wątpliwości, że przyniosą one zmianę na rzecz sił politycznych reprezentujących w życiu publicznym chrześcijańską hierarchię wartości i uważam to za pocieszające. Miejmy nadzieję, że w możliwie krótkim czasie uformowany zostanie i zaakceptowany przez Sejm nowy rząd Rzeczypospolitej, tak stabilny, aby jego premier pozostał na tym stanowisku pełne cztery lata, co do tej pory zdołał osiągnąć w ciągu szesnastolecia III Rzeczpospolitej tylko prof. Jerzy Buzek.
Sprawdzian dojrzałości politycznej
W październiku wybierać będziemy (raz albo dwa razy, z „dogrywką”) prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. W świetle obowiązującej nas konstytucji, uprawnienia prezydenta nie są duże, wręcz nieporównywalnie mniejsze od uprawnień prezydenta Stanów Zjednoczonych, czy nawet prezydenta Francji, ale w praktyce jednak nieco większe od możliwości oddziaływania na życie polityczne i gospodarcze kraju prezydentów Niemiec, Austrii czy Włoch. Ta ograniczoność kompetencji głowy państwa ma oczywiście zarówno swoje dobre, jak i złe strony. W każdym razie narzuca wprost nakaz moralny dokonania odpowiedzialnego wyboru. Mamy przecież 460 posłów (posłanek) na Sejm i 100 senatorów, mamy kilkunastu czy dwudziestu kilku członków rządu i obok premiera jednego czy dwu wicepremierów, ale prezydenta tylko jednego. On jest najwyższym reprezentantem naszego państwa i społeczeństwa, i swojego rodzaju symbolem Polski. Wobec tego zaś, że wybieramy go bezpośrednio, dokonany przez nas wybór stanowi na pięć lat pewien sprawdzian dojrzałości politycznej, obywatelskiej i moralnej nas wszystkich wobec świata i wobec samych siebie. Byłoby rzeczą smutną i gorzką, gdybyśmy podjętego wyboru mieli się kiedyś wstydzić.
Krótko mówiąc, my, odpowiedzialni obywatele Rzeczypospolitej Polskiej, dokonując wyboru w warunkach pełnej wolności, zasługujemy na prezydenta, który będzie godny tej funkcji. Tylko pycha lub arogancja może kierować człowiekiem, który wszystkim kandydatom tej godności odmawia. Mamy dokonać wyboru spośród kilkunastu pretendentów, ale potoczna obserwacja wyrażanych przez ludzi poglądów pozwala sądzić, że wchodzi w grę wybór jednego z paru kandydatów.
Zastanówmy się spokojnie
Zastanówmy się więc spokojnie i odpowiedzialnie, jakie mamy oczekiwania wobec tego jedynego człowieka, który z naszej woli będzie reprezentował nas wszystkich. Nie możemy przy tym obejmować naszymi oczekiwaniami osiągnięć słusznych, lecz niewchodzących w zakres jego możliwości, jak np. pełna likwidacja bezrobocia, uzdrowienie wielu bolączek życia społecznego, czy szybka poprawa warunków życia codziennego obywateli – to są zadania dla rządu, a nie dla głowy państwa.
Niedawno obchodziliśmy powszechnie 25. rocznicę wydarzeń z sierpnia 1980 r. – powstania pięknego ruchu społecznego „Solidarność”. To zobowiązuje do zadania sobie pytania, czy godziwe byłoby wybranie dziś prezydentem Polski kogokolwiek, kto z własnego wyboru ruch ten zwalczał lub odrzucał? Czy raczej nie trafia do naszych przekonań wybór kandydata zasłużonego w działaniu na rzecz naszej wolności i suwerenności. Człowieka z zasadami, człowieka silnej woli, który nie zawiódł w latach próby. Wydaje mi się, że jest to minimalne wymaganie od życiorysu prezydenta Polski.
Chciałoby się dalej widzieć w naszym przyszłym prezydencie przykład uczciwości i wiarygodności, godności i powagi, odpowiedzialności za to, co mówi i robi – po prostu pewności, że jest to człowiek mądry i przyzwoity. Z pewnością ważną rolę odgrywa wykształcenie, przede wszystkim jednak inteligencja. Kultura osobista, no i pewne niezbędne obycie w życiu publicznym. Duże znaczenie ma doświadczenie życiowe i znajomość ludzi: nieugięty stosunek do respektowania prawa obok wrażliwości na losy ludzkie, umiejętność doboru wiarygodnych współpracowników, ekspertów, rzeczoznawców, ludzi prawych i niezależnych, dopomagających w podejmowaniu decyzji. Sformułowany tu katalog postulatów i oczekiwań jest chyba wystarczającą pomocą do myślenia dla każdego z nas – wyborców mających podjąć decyzję.
Zwrócić tu wreszcie należy uwagę na mądrość i doświadczenie Kościoła oraz wypowiedzi Episkopatu (ale tylko Episkopatu, który ma jedyne moralne prawo do mówienia w imieniu Kościoła w Polsce) w sprawie warunków moralnych, jakim dla człowieka wierzącego powinni odpowiadać nasi reprezentanci.
Głos godny i mądry
Prezydenci niektórych krajów europejskich (na przykład Niemiec) zabierali i zabierają nadal głos z okazji rocznic historycznych czy niektórych wizyt państwowych na ważne tematy interesujące ogół ich społeczeństw. Nie mając kompetencji do podejmowania decyzji lub bezpośredniego działania politycznego, wybierają taką drogę dla wyrażania pewnych rad, postulatów, oczekiwań czy opinii w sprawach krajowych, a także międzynarodowych. Od nas zależy, aby głos prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej był w ciągu następnych pięciu lat słuchany i dostrzegany jako głos godny i mądry, i u nas, i za granicą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Władysław Bartoszewski, historyk, były minister spraw zagranicznych