Jeżeli wszystko jest jednakowo dobre, wówczas tracimy wszelkie reguły, do których możemy się odnieść
Czy współczesna Europa cierpi na deficyt wartości? Raczej na skrajny relatywizm. On się przejawia w różnych krajach, w różnych partiach, w różnych sądach dotyczących różnych spraw. Można jednak stwierdzić, że ów relatywizm jest mniejszy na przykład na terenie Wielkiej Brytanii niż we Francji albo w Niemczech. Mam wiele sympatii dla dżentelmeńskiego i lojalnego stosunku wielu Anglików do zobowiązań, koleżeństwa, solidarności międzyludzkiej, tolerancji i demokracji.
Gdy Dekalog uwiera
Relatywizm ten nie wyraża się w aprobacie dla jakiejś alternatywnej hierarchii wartości, tylko po prostu w ich braku. Nie ma w tej chwili w Europie żadnej poważnej partii, ani konserwatywnej, ani socjaldemokratycznej, która by negowała wartość moralną chrześcijaństwa i mówiła, że jest ono złe samo w sobie.
Każdy człowiek w Europie kontynentalnej, czy to na Wyspach Brytyjskich, czy w jakimkolwiek innym zakątku, urodził się i umrze w warunkach, gdzie Dekalog i moralność wypływająca z Ewangelii przez stulecia budowały ogromną kulturę tego kontynentu, i do tego odwołują się zarówno ewangelicy, prawosławni, anglikanie, jak i katolicy.
Relatywizowanie moralności opartej na Dekalogu wynika z wygodnictwa. Jeżeli będziemy wszystko relatywizowali, a prywatne zachcianki wyniesiemy do poziomu norm, niebawem czymś pospolitym staną się zachowania, na widok których dziś normalny człowiek i normalna rodzina się otrząsają zarówno w Polsce, jak i we Francji czy w Niemczech.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Władysław Bartoszewski