Apostoł ogłasza: „Ku wolności wyzwolił nas Chrystus!”. Wolność to najsłodsze pojęcie ludzkości i zarazem najtrudniejsze zadanie do wykonania.
O wolność możemy się bić aż do krwi, do łez, do kalectwa, a gdy nadejdzie, nie potrafimy jej udźwignąć, nie wiemy, co z nią zrobić. Bo kto ją osiągnie, bierze też za nią odpowiedzialność. Człowiek wolności lęka się jak przekleństwa, w związku z tym szuka guru, przywódcy, któremu by ją z ulgą powierzył. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, bezgranicznie ufa tak zwanym anonimowym autorytetom, kaleczącym ich dusze i ciała, a nieraz też doprowadzającym ich do społecznego wyizolowania i autoagresji. Gdy apostoł głosi otrzymaną w Chrystusie wolność, nawiązuje do jej przeciwieństwa, czyli nawyku „kąsania jeden drugiego” i „pożerania się” nawzajem. Są to symptomy bycia niewolnikiem własnych namiętności, lęków i grzechu. Chrześcijanie dobrze wiedzieli, w czym przejawia się niewola demona, księcia ciemności i ojca nienawiści, toteż powierzali się mocy Chrystusa przez wyrazisty obrzęd chrzcielny, polegający na wyrzekaniu się diabła i jego strategii oraz jasnej deklaracji przynależności do Chrystusa, zmartwychwstałego Pana, w którego królestwie ludzie uczą się żyć miłością i przebaczeniem. Chrzest, jak uczył św. Jan Paweł II, kreśli przed człowiekiem drogę, na której chrześcijanin podejmuje codzienną walkę w obronie podarowanej mu wolności.
Dziś wolność przyjmujemy z definicji, wcale o nią nie dbając. Dlatego zanika w naszym pokoleniu sztuka walki duchowej. Kto jeszcze potrafi umiejętnie gasić w sobie pożądanie, oddalać impulsy złości i zazdrości oraz prosić innych o przebaczenie, ufając bezgranicznie Bogu? Franciszek z Asyżu błagał codziennie Jezusa, by nie ściągał z niego swej ręki ani na moment, zaś św. Filip Neri zaczynał dzień od mądrej deklaracji: „Panie, nie ufaj Filipowi!”. Tak wygląda uporczywa walka o zachowanie wewnętrznej wolności. Jednym z paradoksów naszej epoki jest to, że im bardziej negujemy istnienie piekła, tym lepiej wychodzi nam budowanie jego replik na ziemi. Refleksja na temat grzechu i jego konsekwencji, a także na temat istnienia szatana i piekła jest dobrym ćwiczeniem przytomności umysłu. To lekarstwo dla ducha. Jeśli żyjemy i umieramy tylko dla siebie, trwonimy nasz czas i talenty i nie zasługujemy na nic lepszego niż los Fausta. Prawdą jest, że Zły usiłuje prowadzić z nami wojnę, którą już przegrał. Jest bezsilny wobec Jezusa Chrystusa i tych, którzy trwają w jego drużynie. Pewien mnich spotkał na swej drodze diabła Apoliona, który próbował go przekonać, aby zawrócił. Mnich nie odstępował od swojego postanowienia. Wówczas diabeł wybuchnął wściekłością, brutalnie go atakując. Ostatecznie mnich, broniąc się tarczą i mieczem wiary, ranił Apoliona, aż tamten uciekł. Bóg nas nigdy nie opuszcza, choć nie wyręcza w zmaganiu. Do nas należy wybór, czy chcemy iść naprzód z wiarą, czy wolimy zawrócić. Tę decyzję w sprawie własnej wolności każdy musi podjąć sam. •
ks. Robert Skrzypczak