Uliczna wystawa „Wybierz życie” to fotografie ofiar wojen oraz dzieci zabitych w czasie aborcji. Do 2 lipca można ją jeszcze oglądać w centrum Opola, na ulicy Krakowskiej.
Ludzie przystają i patrzą z niedowierzaniem na porozrywane kleszczami aborterów ciałka dzieci. Niewielu wiedziało, że tak brutalnie wygląda aborcja. I że w Polsce lekarze robią to dzieciom w majestacie prawa. Wiele osób, które oglądają wystawę, w jednej chwili staje się przeciwnikami aborcji.
To logiczny skutek poznania prawdy o przebiegu tego zabiegu. – Właśnie dzwoniła do mnie pani z ośrodka adopcyjnego w Częstochowie. Powiedziała, że dzięki naszej akcji ocalało dziecko pary młodych ludzi. Chcieli dokonać aborcji, ale po obejrzeniu albumu z wystawy zmienili zdanie. Dziecko się urodziło – mówi Łukasz Wróbel, prezes warszawskiej Fundacji Pro i organizator wystawy.
Oczywiście wystawa budzi też protesty. Osoby, które przyłożyły w przeszłości rękę do aborcji, często z furią zwalczają pokazywanie prawdy o niej. Nieraz przyłączają się do nich zwolennicy „dialogu” ze strony chrześcijańskiej. Przy czym często rozumieją ten dialog jako kapitulację przed naciskiem lobby aborcyjnego. Podobnie jest teraz w Opolu. Choć w sondażach w Internecie większość głosujących popiera wystawę, jeden z posłów SLD z Opolszczyzny zawiadomił policję, która będzie musiała przeanalizować sprawę.
– Gdyby doszło do czwartego procesu w tej samej sprawie, to byłaby paranoja. Na pewno będę musiał znów przyjechać do Opola na przesłuchanie – mówi Łukasz Wróbel.
Radio Opole podało, że Wróbel był za tę wystawę już dwukrotnie skazany. To nieprawda. – Zrobili ze mnie przestępcę. Byłem w sprawie wystawy trzy razy sądzony i trzykrotnie uniewinniony – podkreśla. W czasie trzech poprzednich procesów powołani przez sąd biegli psycholodzy orzekali, że oglądanie wystawy Łukasza Wróbla nie powoduje urazu ani u dorosłych, ani u dzieci.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Przemysława Kucharczaka