Nie było niespodzianki. Rada Nadzorcza TVP powołała na stanowisko Prezesa Zarządu Telewizji Polskiej Andrzeja Urbańskiego.
Od kilku tygodni Urbański pełnił obowiązki prezesa TVP. Właściwie żaden z kandydatów startujących w konkursie na to stanowisko nie stanowił dla niego poważnej konkurencji. Być może ci, którzy z doświadczeniem i wizją działalności telewizji publicznej mogli zmierzyć się z tą kandydaturą, nie wierzyli, że mają jakąś szansę. Bo przecież wiadomo, że wybór prezesa TVP jest wyborem politycznym. Zarówno Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, jak i Rada Nadzorcza funkcjonują jako emanacja aktualnych politycznych układów.
Andrzeja Urbańskiego czeka z pewnością niełatwe zadanie. Objął funkcję p.o. prezesa 27 lutego w atmosferze sensacji spowodowanej skandalicznymi, nieprzystającym do standardów demokratycznego państwa okolicznościami dymisji Bronisława Wildsteina. Jego nominację odebrano jako wyłącznie polityczną. Krytycy Wildsteina nagle stali się jego obrońcami, a Urbański w ich opinii stał się kimś w rodzaju komisarza politycznego braci Kaczyńskich.
Andrzej Urbański broni się przed nazywaniem go politykiem, choć jego biografia nie pozostawia w tym zakresie wątpliwości. Ostatnio, do lutego 2007 roku, był doradcą prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Urbański jest także dziennikarzem, a telewizyjna kuchnia nie jest mu obca. W TVP prowadził m.in. programy „Pytania o Polskę”, „Kontra” czy „Premierzy”. Urbański zarządza telewizją półtora miesiąca. To za krótko, by wiele zmienić czy „poprawić” po swoich poprzednikach.
Po wyborze na szefa TVP Urbański zapowiedział, że Telewizja Polska S.A. będzie realizowała swoją misję zgodnie z hasłem „tyle misji, ile oglądalności” i odejdzie od „dyktatu słupków”, czyli presji oglądalności. Jego zdaniem, nastawienie na audytorium „komercyjne” spowodowało odejście od telewizji publicznej ok. 1,5 miliona widzów starszego pokolenia. Wyraził opinię, że TVP S.A, największa spółka tego typu w tej części Europy, która cieszy się największą oglądalnością w Polsce, nie tylko utrzyma tę pozycję, ale także ją wzmocni. Programy informacyjne – jako jedna z form realizacji misji nadawcy publicznego – powinny być przeznaczone dla wszystkich grup wiekowych, nie tylko dla kręgu najbardziej pożądanego przez reklamodawców. Mają skupić się na analizie problemowej codziennych wydarzeń.
Natomiast miejscem prezentacji politycznych stanowisk będzie przywrócony program „Forum”, w którym politycy będą mogli przedstawiać swoje racje. W sferze polityki informacyjnej telewizja publiczna winna być bardziej misyjna niż komercyjna. W czasie spotkania z pracownikami Agencji Informacji Urbański zapewnił, że zrobi wszystko, by standardy, niezależność, wolność wypowiedzi, wolność pracy dziennikarzy nie były zagrożone. Jednocześnie ostrzegł telewizje komercyjne, że tego samego będzie się domagał od nich. „…Skończył się czas, że można bezkarnie kopać tę firmę. Nie! Na każdy atak odpowiem dwa razy mocniej. Obiecuję, będę was bronił!” – pogroził palcem konkurencji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - przygotował Edward Kabiesz