Werbista o. Marian Żelazek, pracujący przez 56 lat w Indiach, został ogłoszony przez Senat Człowiekiem Roku 2006. Uznano go „za wzór Polaka przełamującego bariery między ludźmi w duchu chrześcijańskiego ekumenizmu”.
Urodził się 30 stycznia 1918 roku. Jako dwudziestoletni kleryk razem z innymi werbistami trafił na 5 lat do obozu koncentracyjnego w Dachau. – Tam przeżyłem piekło – opowiadał „Gościowi”. – Ale cudem ocalałem. Złożyłem śluby św. Józefowi. Obiecałem mu, jakim to będę aniołem po wyjściu. I obóz został wyzwolony na cztery godziny przed decyzją o jego likwidacji.
Po wojnie o. Żelazek ukończył studia teologiczne w Rzymie i przyjął święcenia kap łańskie. W 1950 roku wyjechał na misje do Indii. Trafił do plemienia Adibasów. – To ludzie z pierwotnych szczepów – opowiadał. – Okazali się bardzo wrażliwi na przyjęcie Jezusa. Nawracały się całe wioski. Zdumiała mnie kiedyś modlitwa wiernych w czasie peregrynacji Matki Boskiej Fatimskiej Zebrało się aż trzydzieści tysięcy ludzi. Niektórzy szli nawet sto kilometrów. Podchodzili do mikrofonu.
Choć byli bardzo biedni, prawie każda rodzina modliła się: Panie Boże, daj mojej rodzinie powołanie kapłańskie. To dopiero wiara! W Indiach o. Marian pracował do końca życia. W 1975 roku osiadł w Puri nad Zatoką Bengalską. Zbudował tam kilkusetosobową kolonię trędowatych. 88-letni misjonarz, okrzyknięty w Indiach „ojcem trędowatych”, zmarł 30 kwietnia ub. roku. Był kandydatem do Pokojowej Nagrody Nobla.
Marcin Jakimowicz
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce