Działania Pruskiego Powiernictwa są oczywistą prowokacją, która wprawdzie ma niewielkie szanse powodzenia, ale skutecznie może zatruć i tak nie najlepsze stosunki polsko-niemieckie.
Powinny one być zneutralizowane przez skuteczną akcję prawną, bez histerii, ale konsekwentnie. Nie można zapominać, że Powiernictwo nie reprezentuje państwa niemieckiego, a jedynie kilkuset prywatnych obywateli. Z całą pewnością pozew nie spotka się z poparciem rządu RFN.
Oświadczenie w tej sprawie złożył 1 sierpnia w 2004 r. w Warszawie Gerhard Schröder. Ostatnio powtórzyła je Angela Merkel. Sprawą otwartą jest także, czy Trybunał w Strasburgu jest właściwy do rozpoznawania podobnych pozwów. Powiernictwo powinno bowiem dochodzić swych racji przed polskimi sądami i ewentualnie po wyczerpaniu tej drogi prawnej może iść do Strasburga.
Chociaż jest to inicjatywa prywatna, nie należy jej lekceważyć, gdyż ewentualny wyrok w Strasburgu miałby dla nas poważne następstwa. Trzeba zmobilizować więc do Strasburga najlepszych prawników. Osobną kwestią jest ostateczna regulacja majątkowa na ziemiach zachodnich i północnych. Swego pełnoprawnego gospodarza musi tam wreszcie mieć każda nieruchomość.
Trzeba również spróbować skłonić rząd RFN do przejęcia wszystkich istniejących jeszcze w tej sprawie zobowiązań. Prawdą jest bowiem, że o ile „wypędzeni”, którzy zamieszkali w RFN, otrzymali odszkodowanie, nie zostało ono wypłacone tym, którzy po 1945 r. osiedlili się w b. NRD.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzej Grajewski