Ten proces jest ważny nie tylko dla prof. Zyty Gilowskiej. Jego przebieg oraz końcowy werdykt będą miały wielkie znaczenie dla całego procesu rozliczenia z przeszłością PRL.
Odpowie bowiem na pytanie, czy byli oficerowie tajnej policji mogą być dzisiaj wiarygodnymi świadkami. Jeżeli odpowiedź będzie twierdząca, stworzony zostanie niebezpieczny precedens, że nie autentyczne dokumenty, lecz ich obecna, dowolna interpretacja będzie rozstrzygała o ocenie wielu ważnych wydarzeń z przeszłości.
Pani premier i tak ma wiele szczęścia. Za kilka tygodni nie miałaby już prawa do sądu. Otrzymałaby tylko zaświadczenie z IPN na temat tego, które jej akta zostały zachowane. Później w procesie cywilnym, a nie karnym, jak teraz, mogłaby latami dochodzić swych racji. Dotychczasowy przebieg procesu wykazał także bezpodstawność zarzutów, że Zyta Gilowska stała się ofiarą „szantażu lustracyjnego”. Ujawnione oryginalne dokumenty bezpieki przekonują, że były powody nakazujące wszczęcie postępowania przed Sądem Lustracyjnym.
Najbardziej kuriozalnym wydarzeniem rozprawy było zeznanie byłego oficera SB, kpt. Witolda Wieczorka, który rzekomo miał być oficerem prowadzącym Gilowską. W różne rzeczy jestem w stanie uwierzyć, ale nie w to, że oficer SB zarejestrował kogoś, jako tajnego współpracownika, aby go chronić przed SB. Trudno mi także uwierzyć w głębokie zatroskanie, z jakim byli oficerowie SB mówili o krzywdzie wyrządzonej Pani Premier przez jednego z ich podkomendnych. Wszyscy oni stanowczo zeznawali, że nie słyszeli o tym, aby Gilowska była agentem SB. Jednocześnie podkreślali, że prowadzenie fałszywych werbunków było przestępstwem, za które groziła surowa kara. Być może kpt. Wieczorek rzeczywiście sfałszował dokumentację, wpisując Gilowską jako swego TW. Później zaś pracowicie wypełniał jej teczkę meldunkami oraz udawał, że wypłacał jej operacyjne pieniądze. Tylko jeśli to wszystko nie była prawda, natychmiast powinien rozpocząć się jego proces o fałszowanie dokumentów. Zobaczymy, co wówczas zezna na sali sądowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzej Grajewski