Choć wśród księży wyświęconych w tym roku w USA 22 proc. to Latynosi, to ich liczba wśród amerykańskiego duchowieństwa jest i tak o wiele niższa niż odsetek latynoskich katolików świeckich w społeczeństwie. Na pytanie dlaczego tak się dzieje spróbowali odpowiedzieć naukowcy związani z uniwersytetem Georgetown w Waszyngtonie.
Powstające każdego roku od dwóch dekad statystyki jasno pokazują, że księży-Latynosów w Stanach Zjednoczonych z każdym rokiem przybywa. W zeszłym roku było ich 16 proc., a dziesięć lat temu 15. „Wciąż jest ich jednak bardzo mało, ponieważ tylko 8,5 proc. wszystkich księży pracujących w USA to Latynosi, tymczasem ta grupa stanowi aż 60 proc. wszystkich amerykańskich katolików” – wyjaśnia prof. Hosffman Ospino z Boston College.
Ekspert od katolików latynoskich zauważa, że powiększająca się liczba księży-Latynosów związana jest też z programami powołaniowymi wprowadzonymi przez wiele amerykańskich diecezji.
„Biskupi często powierzają prowadzenie biur powołań właśnie księżom latynoskim” – wyjaśnia Ospino.
Innym sposobem jest zwiększanie liczby latynoskich dzieci uczęszczających do katolickich szkół. To pomaga im dorastać w wierze i rozeznawać swoje powołanie do kapłaństwa.
Jednym z powodów, dla których liczba księży-Latynosów jest wciąż niska, jest, paradoksalnie, latynoska kultura rodzinna.
„Zawieranie małżeństw i posiadanie rodziny jest dla nich bardzo ważne i oznacza wyższy status społeczny” – wyjaśnia ekspert.
Innym czynnikiem jest ubóstwo, które sprawia, że synowie zostają w domach, aby pomóc finansowo rodzicom. Problemem jest także nielegalny pobyt na terenie USA. Żeby wstąpić do seminarium pobyt musi być uregulowany. Tymczasem wielu latynoskich katolików to nielegalni emigranci. Proces legalizacji jest bardzo długi i skomplikowany. Jeśli ktoś ma więcej niż 18 lat, musi wrócić do kraju pochodzenia i stamtąd ubiegać się o legalny pobyt w USA. Nie ma jednak żadnej gwarancji, że będzie mógł wrócić, stąd niewielu decyduje się na ten krok.
Łukasz Sośniak SJ