Koalicja PiS i Samoobrony oraz piątki byłych posłów LPR nie zapewni skutecznego rządzenia krajem. Nie wierzę, aby posłowie destrukcyjnego i anarchistycznego ugrupowania, jakim z pewnością jest Samoobrona, nagle stali się obrońcami demokracji.
Nie wierzę, aby ludzie, przeciwko którym prowadzone są liczne dochodzenia, albo zostali skazani prawomocnymi wyrokami, byli dobrym sojusznikiem w walce o prawo i sprawiedliwość. Zwolennikom Andrzeja Leppera nie będą przeszkadzały ewentualne niepowodzenia rządu, co boleśnie może odczuć PiS.
Jakoś nie mogę sobie wyobrazić tłumu rolników szturmujących Ministerstwo Rolnictwa, zawiedzionych polityką wicepremiera Leppera. Blokady dróg i inne akcje protestu, wykorzystujące autentyczne problemy polskiej wsi, wywoływane były wyłącznie na komendę szefa Samoobrony. Dlatego podczas rządów Buzka dochodziło do ciągłych awantur na drogach, a w czasach Millera nikt nie miał z tym problemu.
Bliskie związki Samo-obrony z układem lewicowo-esbeckim nigdy nie były tajemnicą. Liderzy PiS wiedzą o tym doskonale. Dzisiaj popełniają historyczny błąd, lekceważąc polityczne zaplecze swego głównego koalicjanta. Już widać, kogo Lepper wysuwa na ważne stanowiska rządowe.
Obawiam się, że po-przez zawiązanie tej koalicji stworzony został mechanizm uzależniający PiS od kaprysów Leppera. Im gorsze będą wyniki sondaży, tym większa będzie konieczność utrzymania rządu i tym większe pole dla eskalacji żądań przez Samoobronę.
Odpowiedzialność za obecną sytuację ponosi także Platforma, która nie wsparła wniosku o rozwiązanie parlamentu, a wcześniej nie potrafiła doprowadzić do rozsądnego kompromisu i powstania silnego rządu większościowego. Politycy PiS mówią, że aby rządzić, muszą mieć większość. Obawiam się jednak, że większości nie osiągną, a władza i tak będzie się im wymykała z ręki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
W Polsce - komentarz Andrzeja Grajewskiego