"Demon porównywania się" podcina skrzydła, zabija naszą jednorazowość, autentyczność, unikatowość i wtłacza w ranking sprawdzania, czy jesteśmy lepsi, czy gorsi od innych. I po co to wszystko?
16.06.2022 21:00 GOSC.PL
Ugościła mnie piękna, zintegrowana rodzina. Popijając wino zerkałem ukradkiem na pełne czułości relacje panujące w tym domu i… wszedłem w samooskarżenie. Znowu mnie dopadł. „Demon porównywania się”, który pokazywał jak na dłoni, jak wiele zepsułem i przegapiłem.
Zaprosiła mnie wspólnota. Ruszyłem na drugi kraniec Polski. Ujrzałem tłum spragnionych Słowa ludzi, na duchu podnosił mnie żar, z jakim uwielbiali Pana Boga, zachwyciła hojność, z jaką łożyli na dzieła Królestwa, ich gościnność i… znacie dalszy ciąg. Bilans strat, ranking sprawdzania, czy jesteśmy wyżej czy niżej. Liczniejsi? Hojniejsi? Bardziej otwarci? Lepsi? Gorsi?
„Demon porównywania się” skutecznie paraliżujące rozwój i zabija naszą jednorazowość, autentyczność, unikatowość, to że jesteśmy nie do podrobienia, a każdy z nas ma własną drogę, na której nie można stosować komputerowej zasady kopiuj-wklej. Nie zauważyłem, by to wieczne porównywanie się z innymi przynosiło dobre owoce. Rodzi albo pychę, albo samooskarżenie.
„Prawie całe nasze nieszczęście bierze się z porównywania siebie do innych” – podpowiadał H. Jackson Brown. Jasne, może być czasem motywujące, ale zazwyczaj prowadzi nas na manowce. Gdybyśmy spojrzeli na siebie z perspektywy Nieba, wielu spadłby kamień z serca. Przestalibyśmy się oskarżać, rozdrapywać rany i porównywać.
− Zawsze u sąsiada, po drugiej stronie rzeki trawa jest bardziej zielona – uśmiecha się siostra Bogna Młynarz − To tak powszechne odczucie, że trudno mu się oprzeć. A przecież błogosławieni, czyli szczęśliwi ci, którzy potrafią przyjąć swoje „tu i teraz” jako najlepszą wersję. I nie chodzi mi o jakieś fatalistyczne, bierne godzenie się z rzeczywistością, które jest wyrzeczeniem się marzeń. Wprost przeciwnie. Tylko ten, kto akceptuje realia życia, może coś osiągnąć, bo zna punkt wyjścia do zrobienia kolejnego kroku. Bóg działa tu i teraz i nie ma po co włóczyć się po bezdrożach bezpłodnych marzeń, że gdyby to lub tamto...
Marcin Jakimowicz