ks. Marek Łuczak: W mediach pojawiły się niejasne informacje na temat bagażu podręcznego. Spróbujmy to wyjaśnić.
Artur Burak: – W czwartek nie było jeszcze zakazu wnoszenia bagażu podręcznego na pokład samolotów. Jedynie zalecaliśmy, by pasażerowie w całości nadawali bagaż pod pokład. To miało ułatwić pracę odpowiednim służbom i skrócić czas odprawy. W piątek zapadła decyzja prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Zakazuje ona wnoszenia bagażu podręcznego na pokłady samolotów lecących do czterech krajów: Kanady, Stanów Zjednoczonych, Izraela i Wielkiej Brytanii.
Czy wiadomo, jak długo to jeszcze potrwa?
– Tego nie da się przewidzieć. Sytuacja jest oceniana na bieżąco i w określonym momencie może zapaść decyzja o zmianie procedur. Trudno to prognozować.
Jak Pan ocenia reakcję pasażerów na utrudnienia?
– Jesteśmy świadomi, że pasażerowie mogli się czuć podenerwowani. Przez wiele godzin oczekiwali na informacje. Trzeba jednak podkreślić, że – jak dotąd – nie wpłynęły do nas żadne skargi ze strony podróżujących. Podeszli do całej sprawy z wyjątkową wyrozumiałością.
Czy obecność antyterrorystów na lotnisku bardziej pomaga, czy może przyczynia się do niepotrzebnej paniki?
– Na pewno ich obecność nie wywołuje w pasażerach negatywnych odczuć. Niektórzy reagują na zasadzie sensacji, są ciekawscy, ale nikt nie manifestuje paniki z tego powodu. Ich obecność stwarza przekonanie, że sytuacja jest poważna. To z kolei może się przyczynić do większej ostrożności czy koncentracji uwagi. Chodzi tu też o większe poczucie bezpieczeństwa podróżnych i o prewencję: dzięki ich obecności trudniej zdecydować się na atak terrorystyczny.
Czy zwiększone kontrole nie staną się w niedalekiej przyszłości standardem?
– Trudno przewidzieć, jak się rozwinie cała sytuacja. Zdajemy sobie sprawę, że nie możemy przesadzać z kontrolą. Nawet niektóre obostrzenia wprowadzone po 11 września zostały złagodzone. Miejmy nadzieję, że nie będzie konieczności wprowadzenia dalszych rygorów.
Jak wygląda ochrona polskich samolotów w ruchu krajowym? W Stanach Zjednoczonych właśnie takie statki lotnicze zostały porwane w ataku na WTC.
– W USA w ruchu krajowym latają te same samoloty co u nas w ruchu międzynarodowym – Boeingi 767. W Polsce mamy małe samoloty, więc trudno sobie wyobrazić, żeby były łupem terrorystów. Zabierają one po kilkadziesiąt osób na pokład. W przypadku pasażerów tranzytowych (gdy ktoś przez Warszawę leci dalej) kontrole także są szczegółowe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Z Arturem Burakiem, rzecznikiem prasowym Portu Lotniczego Okęcie, rozmawia ks. Marek Łuczak