– Jeśli Bóg przedłuży moje ziemskie życie, ofiaruję je dla ratowania życia wiecznego dusz nieśmiertelnych na misjach – taki ślub złożył w obozie koncentracyjnym w Dachau. Młody wówczas werbista, o. Marian Żelazek, wywiązał się ze złożonej przysięgi.
Pracował na misji w Puri w Indiach do ostatniej chwili życia. Zmarł 30 kwietnia, wracając z kolonii dla trędowatych. Urodził się 30 stycznia 1918 roku – w tygodniu, którego niedziela obchodzona jest jako Światowy Dzień Trędowatych. Czy to tylko zrządzenie losu, czy też wyrok Opatrzności?
Sam nie przywiązywał do takich symboli zbytniej wagi. – Staram się nie budować swojej wiary na nadzwyczajnych przeżyciach – mówił w Puri w 1999 roku. – Nigdy zresztą tego nie pragnąłem. Niemniej jednak, jak sam przyznał, doświadczył kilkakrotnie w życiu „bezpośredniej obecności Chrystusa”. – Ale to są sprawy drugorzędne – mówił. – Jestem głęboko przekonany, że miłość, nadzieję i wiarę należy umacniać modlitwą.
Być lepszym
W jego życiu więcej było niewytłumaczalnych „zbiegów okoliczności”. Wielu jego współwięźniów nie przeżyło Dachau. On także miał umrzeć. Hitlerowcy w 1945 r., na wieść o zbliżających się aliantach, zdecydowali się zamordować więźniów. Ale Amerykanie do Dachau wkroczyli kilka godzin wcześniej, niż oszacowali to Niemcy… O samym pobycie w obozie mówił po latach, że to właśnie tam zrodziło się w nim pragnienie, aby być „ciągle lepszym”. – Pomagało się współwięźniowi w drodze powrotnej do obozu. Jak już nie mógł dać sobie rady, niosło się za niego kamień – opowiadał.
Wśród Adibasów
Po uwolnieniu trafił do Rzymu, gdzie studiował teologię. Trzy lata później przyjął święcenia kapłańskie, a po kolejnym roku ukończył studia. Niedługo później, na początku marca 1950 roku, o. Żelazek wraz ze Słowakiem o. Michalem Slivką wsiedli w Genui na statek handlowy, którym udali się do Indii. – Zdawałem sobie sprawę, że Indie zaczynają się zamykać na misjonarzy – mówił. – Chciałem wykorzystać ostatnią szansę.
Po kilkumiesięcznym przygotowaniu w Bombaju polski zakonnik udał się do stacji misyjnej w Hamirpur, gdzie posługiwał wśród Adibasów, rdzennej ludności indyjskiej. Tam też założył niższe seminarium duchowne. Był jego prefektem oraz dyrektorem gimnazjum. Pracował tak przez trzynaście lat.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Sławomir Wiśniewski