– Kilka godzin przed katastrofą w hali był taki tłok, że nie dało się przejść. Gdyby dach runął wtedy, masakra byłaby straszna, ofiar mogły być tysiące.
Wyjechałem na godzinę przed tragedią. Gdy szedłem do samochodu, na parkingu, który był wcześniej zatłoczony, zostały chyba cztery samochody. Większość już wyjechała. Tam gdzie mieszkam, na Opolszczyźnie, odwiedzam teraz rodziny, które straciły w Katowicach bliskich.
Jestem z nimi, żeby ich pocieszyć, dać nadzieję i zapewnić o modlitwie. Proszę wszystkich kapelanów hodowców gołębi, by na swoim terenie odwiedzali poszkodowanych.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Ks. Józef Żyłka, ogólnopolski kapelan hodowców gołębi