Tysiące ludzi, którzy przeżyli zamach na World Trade Center, składało później zeznania. Do stenogramów z ich przesłuchań dotarł polski dziennikarz Marek Strzała. I opisał niezwykłe opowieści tych ludzi.
Kilka razy przy zbieraniu materiałów przeżył zaskoczenie. – Nie zdajemy sobie na ogół sprawy, że amerykański system obronny jest straszliwie dziurawy! – mówi. – Okazuje się, że amerykańscy generałowie nie mieli pojęcia, co się dzieje. O kolejnych spadających samolotach dowiadywali się po fakcie, i to z telewizji. Mimo supernowoczesnych centrów dowodzenia, mimo świetnych komputerów,w czasie lotniczego ataku terrorystów byli bezradni – dodaje.
Marek Strzała mówi, że przy przeglądaniu kolejnych materiałów do książki często czuł wzruszenie. Na przykład gdy dotarł do zapisu rozmów telefonicznych, które prowadzili ludzie odcięci przez ogień na górnych piętrach bliźniaczych wieżowców. Dzwonili do swoich rodzin, a także do służb prowadzących akcję ratunkową. – To wstrząsające rozmowy. Ludzie z górnych pięter prosili, żeby ktoś im poradził, jak się zachowywać, gdzie się schronić. Tymczasem ich rozmówcy ze służb ratunkowych niewiele im mogli doradzić. Wiedzieli, że ludziom odciętym tam, powyżej pożaru, już nie można pomóc – mówi Strzała. Pod koniec książki druga z płonących wież zawala się ze straszliwym hukiem, wzbijając potworny, wysoki na kilkadziesiąt pięter słup pyłu i gruzu. Niewyobrażalny ciężar 110 pięter miażdży tych, którzy byli w środku.
A jednak nie wszystkich! Choć to trudne do uwierzenia, 18 osób przebywających w płonącej wieży... przeżyło jej upadek. Kilku z nich w dodatku samodzielnie wygrzebało się z ruin klatki schodowej. Marek Strzała opisuje ich fascynujące zmagania o życie. – Bardzo wzruszająca jest historia Genelle Guzman, dziewczyny, która tkwiła uwięziona w gruzach przez ponad dobę. Jest ostatnią z uratowanych – opowiada Strzała. – Genelle przeżyła z powodu tamtych chwil nawrócenie.
Nawrócił się też jej przyjaciel, z którym żyła. Dzisiaj są małżeństwem i mówią, że są odrodzonymi chrześcijanami – dodaje. Są też w tej książce opisane zdarzenia, które mimo wszystko są... optymistyczne. Chodzi o solidarność, którą okazywali sobie ludzie w płonących wieżach. O ryzyko, które całkiem świadomie podejmowali strażacy, żeby uratować jak najwięcej ludzi. – Zeznania strażaków robią ogromne wrażenie. To zupełnie inne opowieści niż zeznania polityków, którzy uważają na to, co mówią. Strażacy nie wstydzą się ludzkich odruchów, swojego przerażenia, poczucia bezradności. I pomimo tych odruchów szli ludziom na pomoc. Bo wiedzieli, że tam wysoko inny człowiek czeka na ich pomoc – mówi Marek Strzała.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Opracował Przemysław Kucharczak