Najpierw pojawiły się buńczuczne zapowiedzi. Film „Karol. Historia człowieka, który został papieżem” zrealizowany przez Giacomo Battiato dla włoskiej telewizji Berlusconiego pokaże TVN jeszcze w drugiej połowie kwietnia, wkrótce po włoskiej premierze.
Najpierw pojawiły się buńczuczne zapowiedzi. Film „Karol. Historia człowieka, który został papieżem”, zrealizowany przez Giacoma Battiato dla włoskiej telewizji Berlusconiego, pokaże TVN jeszcze w drugiej połowie kwietnia, wkrótce po włoskiej premierze.
Wiadomość ta ucieszyła wszystkich telewidzów w kraju. Przecież Papież był Polakiem i rzeczą naturalną wydawało się, że film powinien zostać pokazany w Polsce w pierwszej kolejności. We Włoszech w dniu telewizyjnej premiery przed telewizorami zasiadło ponad dwanaście milionów widzów, a Pier Silvio Berlusconi, syn premiera Włoch, będący wiceprezesem wytwórni Mediaset, która film wyprodukowała, oświadczył, że jego koncern jest dumny z sukcesu filmu. „Widzowie otrzymali za darmo filmową opowieść o przyszłym papieżu od telewizji komercyjnej” – powiedział Berlusconi junior, co było wyraźnym przytykiem wobec telewizji publicznej.
Dwa miesiące po włoskiej premierze okazało się, że polscy telewidzowie na film muszą jeszcze poczekać. I to sporo, bo do października. Ale jest i dobra wiadomość. TVN wydała oświadczenie, że film 16 czerwca ma trafić do kin. Dlaczego do kin? Bo, jak czytamy w oświadczeniu: „Ze względu na wyjątkowy charakter filmu, zarówno pod względem artystycznym, jak i emocjonalnym firma Multikino Sp. z o.o. postanowiła zakupić prawa do dystrybucji kinowej filmu w Polsce”. Dyrektor Paweł Wachnik wykazał jednocześnie wyjątkową troskę o widza. „Atmosfera sali kinowej najlepiej bowiem sprzyja odbiorowi wyjątkowego emocjonalnego przekazu, jaki towarzyszy przeżywaniu historii wielkiego człowieka, wplecionej we współczesną historię Polski” – powiedział. Jak dotychczas, zarządcy firm dystrybucyjnych czy sieci multipleksów nie wykazywali aż takiej troski o poziom artystyczny prezentowanego repertuaru filmowego.
W każdym razie może się okazać, że polscy telewidzowie będą jednymi z ostatnich, którzy obejrzą film na małym ekranie. Z jednego powodu. Po prostu właściciele Grupy ITI, do której należy zarówno TVN, jak i Multikino, postanowili wykorzystać okazję i zarobić dodatkowo trochę grosza na filmie, który cieszy się już znacznym rozgłosem i na który wszyscy czekali. Ta zaskakująca, wynikająca wyłącznie z chęci zysku decyzja, motywowana z hipokryzją troską o widza, ogranicza jednocześnie dostęp tego widza do filmu. Wystarczy sprawdzić, ile mamy kin w Polsce, ich rozmieszczenie, dostęp do nich mieszkańców terenów wiejskich i mniejszych miast. A co z widzami w podeszłym wieku, którym trudno wybrać się nawet do kościoła, a którzy z nadzieją czekali, że obejrzą sobie wkrótce film w domu. TVN z wielką troską buduje swój wizerunek odpowiedzialnej telewizji komercyjnej, ale jedna małostkowa decyzja skutecznie potrafi ten wizerunek podminować.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Edward Kabiesz