Po strzelaninie w szkole w Uvalde, gdzie zginęło dziewiętnaścioro dzieci, w USA powróciła dyskusja nad ograniczeniem dostępu do broni. To rytualna debata po tego typu tragediach czy może zwiastun zmian?
Od początku 2022 roku do końca maja w masowych strzelaninach (czyli takich, w których przynajmniej cztery osoby zostały ranne lub zabite, nie licząc sprawcy) w Stanach Zjednoczonych zginęło 308 osób, a 1114 zostało rannych. Miało miejsce 240 takich incydentów, czyli średnio ponad jeden dziennie. Jak wyliczył „Washington Post”, częstotliwość masowych strzelanin stale rośnie. W 2021 r. było ich 700, w 2020 – 611, a w 2019 – 417. Ostatnie całoroczne podsumowanie incydentów z bronią palną w USA pochodzi z 2020 r. Według rządowej agencji Center for Disease Control and Prevention zginęło wtedy 45 222 osób. To rekordowa liczba, od kiedy prowadzi się takie statystyki. Ogółem w ciągu ostatniego półwiecza od strzału z broni palnej zginęło 1,5 miliona Amerykanów, więcej niż we wszystkich wojnach, w których w tym czasie walczyli żołnierze z USA. Amerykańscy nastolatkowie w większości stanów nie mogą legalnie kupić alkoholu ani papierosów (dostępne są od 21 lat), za to po 18. urodzinach mogą kupić karabin szturmowy. Po masakrze z 24 maja w Uvalde prezydent Joe Biden zaapelował o ograniczenie dostępu do broni, a Izba Reprezentantów poparła jego propozycję. Układ sił w Senacie sprawia jednak, że szanse są jedynie na niewielkie zaostrzenie istniejących regulacji.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Maciej Legutko