Polska to ponury i nieprzyjazny cmentarz – myślą młodzi Żydzi, którzy w naszym kraju oglądają wyłącznie obozy koncentracyjne. Uzbrojeni i aroganccy ochroniarze odcinają im kontakt z otoczeniem, traktując Polaków jak wrogów i terrorystów.
Obraz Polski w oczach izraelskich uczniów mocno się jednak zmieni, bo w Warszawie powstaje Muzeum Historii Żydów Polskich Pierwsi goście zwiedzą go już w 2010 roku. – Chcemy zerwać ze stereotypem, z powodu którego dla wielu hasło „polscy Żydzi” równa się „Holokaust” – zapowiada Agnieszka Rudzińska, dyrektor do spraw rozwoju muzeum. – To będzie muzeum życia, a nie śmierci. To nieprawda, że polscy Żydzi to wyłącznie ofiary Holokaustu. Mówienie czegoś takiego jest nie fair też wobec tych, którzy zginęli. A którzy mieli wielki wpływ na rozwój Polski i świata. My to w muzeum pokażemy – mówi z pasją. – A czy będzie to muzeum bardziej dla Żydów, czy bardziej dla Polaków? – pytam. – Przekaz musi być dla wszystkich. To trudne, ale do zrobienia – mówi dyrektor Rudzińska. Według niej, dla Polaków będzie ciekawe, jak bardzo kultura polskich Żydów przenikała się przez wieki z kulturą żyjących obok Polaków. I w jak wielkim stopniu wzbogaciło to kulturę jednych i drugich. – To zostało z naszej świadomości wyrugowane. A to wielka strata – uważa.
Szyld wygrzebany z gruzów
Judyta Hajduk, pracowniczka muzeum, zebrała już wiele pudeł pamiątek po polskich Żydach. Wszystkie trafią do nowego muzeum, a niektóre z nich znajdą miejsce na wystawie stałej. Ma na to szanse długi na metr kawał blachy, który pan Ryszard Cywiński, ponad 80-letni dziś fizyk, wygrzebał tuż po wojnie w ruinach warszawskiego getta. „O, można tym zatkać dziurę w zagrodzie kur!” – ucieszył się i zawiózł blachę do ciotki na wieś. To był czas, gdy cenna była każda blaszka czy kawałek drutu. Kiedy jednak Ryszard odwiedził ciocię następnym razem, blacha wcale nie tkwiła przy kurach. – Ciotka tę blachę wyczyściła. I okazało się, że to szyld lekarza dentysty z getta o nazwisku Kacenelenbogen – mówi Judyta Hajduk.
– Ciotka pana Ryszarda powiedziała, że szyld należał do Żydów, którzy prawdopodobnie zginęli. Więc trzeba go godnie przechować i w przyszłości oddać jakiemuś muzeum. Pan Ryszard czekał na to przez całe życie – relacjonuje. Na szyldzie widać też cyfrę „7”. Pracownicy muzeum sprawdzili w archiwum, że niejaka Berta Kacenelenbogen miała w Warszawie gabinet przy ulicy Pawiej 7. – Szyld jest bardzo cennym zabytkiem przede wszystkim ze względu na ludzkie emocje, które się z nim wiążą. Dzięki nim nabiera wartości – mówi Judyta Hajduk. – Zdecydowaną większość pamiątek przynoszą nam Polacy. To na przykład zdjęcia ich żydowskich przyjaciół, z którymi kontakt urwał się w czasie wojny. Dostaliśmy wiele przedwojennych fotografii, na których widać dwoje dzieci: jednym z nich jest Polak, a drugim jego zaginiony żydowski przyjaciel – mówi.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak