Na zamieszkaną przez Palestyńczyków Strefę Gazy znów spadają izraelskie pociski. Ostatnio półtora miliona mieszkańców zostało całkowicie odciętych od dostaw prądu, żywności i lekarstw. To odwet za ostrzeliwanie przez palestyńskie bojówki sąsiednich izraelskich osiedli – twierdzą Izraelczycy.
Zwykle mają 180 cm długości i 15 cm średnicy. Ważą ok. 30 kg i przenoszą od 5 do 7 kg ładunku wybuchowego. Sięgają celów odległych o 10 km, co oznacza możliwość regularnego rażenia izraelskiego miasteczka Sierot. Na granicy ich zasięgu leży znacznie większy Aszkelon. Domowej roboty rakiety Qassam „zrewolucjonizowały” konflikt palestyńsko-izraelski.
Gdy Izrael uznał, że budowa muru, zasieków i zaorana ziemia pozwolą mu odgrodzić się od palestyńskich zamachów, Palestyńczycy znaleźli sposób, by zaatakować ponad tymi przeszkodami. Rakiety nazwano Qassam na cześć Izz ad-Dina Qassama, który jeszcze w latach 30. ubiegłego wieku walczył z żydowskim osadnictwem w Palestynie. Jego imię noszą też brygady – zbrojne ramię Hamasu, który od czerwca 2007 roku rządzi Strefą Gazy jak własnym państwem. Izraelskie ministerstwo obrony uznaje qassamy za „zagrożenie raczej psychologiczne niż fizyczne”, jako że – jak dotąd – kilka tysięcy tych mało dokładnych pocisków zabiło „tylko” 13 Izraelczyków.
Brodaci budują bomby
Słowo hamas oznacza po arabsku „gorliwość”, ale jest też skrótem dłuższej nazwy, która w tłumaczeniu na język polski brzmi: „Islamski Ruch Oporu”. Choć trudno w to dziś uwierzyć, Hamas powstał w latach 80. ubiegłego wieku za dyskretnym przyzwoleniem izraelskich służb specjalnych. W tamtych czasach Izrael bardziej obawiał się nacjonalistycznej, ale świeckiej retoryki Jasera Arafata i jego organizacji Fatah. Rosnąca liczba brodatych fundamentalistów, zatopionych pozornie wyłącznie w lekturze Koranu, wydawała się dobrym sposobem na odwrócenie uwagi palestyńskiej młodzieży od walki zbrojnej. Tyle że szybko okazało się, iż „brodaci” czytają też instrukcje obsługi moździerza lub właśnie… produkcji rakiet.
Hamas nie przypadkiem zdobył wielką popularność przede wszystkim w Strefie Gazy.
Choć tzw. palestyńskie terytoria okupowane to także Zachodni Brzeg Jordanu, ze wschodnią częścią Jerozolimy, Betlejem, Hebronem czy Jerychem, to jednak właśnie Strefa Gazy od dawna jest najsilniejszym ogniskiem walki przeciw Izraelczykom. W 1987 roku to tu pierwszy i najsilniejszy odzew znalazło hasło intifady, powstania, podjęte przez przebywającego wówczas na wygnaniu Arafata. Jednak szybko na fali rozgoryczenia nieskutecznością rozmów pokojowych z Izraelem i rozczarowania korupcją autonomicznych władz palestyńskich ulice Gazy zaczęły słuchać „gorliwców” z Hamasu. A ci nie wahali się walczyć z Izraelem za pomocą na przykład zamachów samobójczych, których ofiarą – podobnie jak qassamów – padali zwykle cywile.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Guliński, arabista, był tłumaczem polskich żołnierzy uczestniczących w misji w Iraku