Ponad półtora miliona osób posłuchało wezwania biskupów i wraz z nimi zamanifestowało w obronie rodziny. To odpowiedź na radykalne reformy społeczne socjalistycznego rządu Hiszpanii.
Rząd, na którego czele stoi José Luis Rodríguez Zapatero, konsekwentnie zmienia Hiszpanię w kraj o najbardziej w Europie lewicowych prawach, regulujących sprawy związane z rodziną. Najpierw przeforsował ustawę zrównującą z małżeństwami związki homoseksualne, przyznając im prawo do adopcji dzieci. Potem uprościł procedury pozwalające uzyskać rozwód. Stara się także o wprowadzenie aborcji „na żądanie”, choć przepisy pozwalające przerwać ciążę są w tym kraju i tak bardzo liberalne. Dużym ciosem dla hiszpańskich katolików było też ograniczenie nauczania religii w szkołach i wprowadzenie obowiązkowego wychowania obywatelskiego, którego program jest w dużej mierze propagowaniem wyłącznie lewicowych idei. – Hiszpania ma się stać nowoczesnym państwem laickim – zapowiedział premier na początku swych rządów. Okazało się jednak, że łatwiej zmienić prawo niż przekonania obywateli.
Papież na telebimach
Hiszpania to kraj, w którym większość ludzi uważa się za katolików. Nowe przepisy spowodowały ogromne oburzenie części społeczeństwa. W ciągu czterech lat rządów socjalistycznej partii PSOE odbyło się w Madrycie kilka ogromnych manifestacji w obronie rodziny. Ich organizatorami były różne społeczne organizacje, zwłaszcza Hiszpańskie Forum Rodziny. Biskupi sprzyjali tym demonstracjom, ale do tej pory nigdy nie czynili tego jawnie i oficjalnie. Manifestacje miały charakter świecki, wznoszono polityczne okrzyki przeciwko rządowi. W niedzielę Świętej Rodziny, 30 grudnia, Kościół postanowił jednak użyć całego swego autorytetu, by bronić wartości cennych dla wszystkich katolików. Manifestacja zwołana na ten dzień na stołecznym placu Kolumba, gdzie pięć lat temu Mszę św. odprawiał Jan Paweł II, nie tylko została oficjalnie zorganizowana przez archidiecezję madrycką. Różniła się także od poprzednich religijnym charakterem. Najpierw przemawiali hiszpańscy kardynałowie i biskupi. W południe na wielkich telebimach rozstawionych na placu i prowadzących do niego ulicach, pojawił się Benedykt XVI. Po hiszpańsku zwrócił się do uczestników manifestacji i w pełni poparł ich żądania. Potem odbyła się Liturgia Słowa.
Nerwowa reakcja socjalistów
Manifestacja wywołała w Hiszpanii długotrwałą „burzę”. W prasie wciąż nie milkną komentarze. Rząd i jego zwolennicy zareagowali bardzo gwałtownie. Oskarżają hiszpański episkopat o pogwałcenie zasady oddzielenia Kościoła od państwa. – Kościół powinien milczeć albo zamienić się w partię i wystartować w wyborach – napisał nawet na swym blogu internetowym José Blanco, sekretarz PSOE. Lewicowi komentatorzy piszą, że biskupi chcą pozbawić społeczeństwo swobód obywatelskich i prawa decydowania o sobie! Za dwa miesiące, 9 marca, w Hiszpanii odbędą się wybory. Organizatorzy manifestacji zadbali, żeby zgromadzenie w obronie rodziny było apolityczne. W odróżnieniu od poprzednich, świeckich demonstracji, nie było antyrządowych haseł ani transparentów. Katolicy pokazali, że obrona rodziny jest sprawą ponadpartyjną. O dziwo to właśnie chyba najbardziej zabolało socjalistów. Wszak wiele osób głosujących na lewicę uważa się za katolików. W prasie roi się więc teraz od oświadczeń działaczy PSOE, wyznających, że chodzą do kościoła, ale ich koncepcja rodziny nie jest tak „skrajnie konserwatywna” jak koncepcja „niektórych biskupów”. Nerwowe reakcje socjalistów są teraz ostro krytykowane przez opozycję i prawicowych komentatorów, a także organizacje związane z Kościołem. – PSOE chce narzucić wszystkim swą własną wizję społeczeństwa i ograniczyć katolikom prawo wypowiedzi. Kościół nie da się zamknąć w zakrystii! – powiedział Benigno Blanco, prezes Hiszpańskiego Forum Rodziny.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa