Sześciu facetów na kilkunastu metrach kwadratowych. Zaduch, tłok. Przed nimi kilka lat odsiadki. Jak głosić nadzieję za kratami?
Biblie szły jak ciepłe bułeczki. Do każdej celi trafiała malutka, drobniutko zadrukowana książeczka. Świeżo upieczony kapelan jednego z dolnośląskich zakładów karnych cieszył się, że u więźniów obudził się wielki głód słowa. Jego entuzjazm osłabł, gdy kiedyś, idąc obok celi, usłyszał: A najlepiej to, k…, pali się Izajasz! W mig pojął, że Biblie znikały, bo były znakomitym materiałem na bibułki papierosowe. – Zna ksiądz tę historię? – pytam ks. Tomasza Sękowskiego. Wśród więźniów pracuje od piętnastu lat.
Niewiele jest go w stanie zaskoczyć. – Ostatnio w Warszawie znalazł się sponsor i wydrukował sporą ilość Pisma Świętego, ale użył grubego, solidnego papieru, który nie nadaje się na skręty. I Izajasz już nie pali się najlepiej – śmieje się. Wchodzimy do Zakładu Karnego w Zabrzu-Zaborzu. Przed bramą zmarznięta kobieta z wózkiem czeka na widzenie z mężem. Obok nastolatka ze świątecznym prezentem dla taty. – Na co dzień chodzę tu po cywilu – ks. Tomasz otwiera bramę. – Ostatnio przyszedłem w sutannie. Słyszałem docinki: O, satanista idzie! Ale jestem już przyzwyczajony…
Kilkanaście metrów kwadratowych, sześciu facetów. Zaduch. Niektórzy przyszli po pracy i nie zdążyli się umyć. Z głośników sączy się muzyka Depeche Mode, na pryczy ktoś gra na komputerze. Polskie więzienia są przepełnione. Normą stała się mała cela nabita ludźmi. Dwa na trzy metry, mały kibelek za kotarą, w wysokich pryczach kilku facetów. Zdarzają się i cele dwunastoosobowe. Nawet do świetlic więziennych wstawia się już piętrowe łóżka. Za kratami wyraźnie widać dwa światy. Świat tymczasowo aresztowanych w aresztach śledczych, którzy siedzą w kompletnej niepewności, nie znając jeszcze wyroków, i świat skazanych. Ci drudzy wiedzą już wszystko. Siedzą i odliczają. Lata, miesiące, dni.
– W celi najważniejsze są zasady, zwłaszcza dotyczące „kąta” (w grypserze: ubikacja) – wspomina swój pobyt w Białołęce Jan K. na portalu prawy.pl. – Na owych 15 metrach kwadratowych celi swoje miejsce zajmuje jeszcze „kibelek”. Ta rura z plastikiem do siedzenia pamięta chyba jeszcze towarzysza Stalina, a cały przybytek osłonięty jest kotarą. To tłumaczy, dlaczego należy za każdym razem informować innych o załatwianiu swoich potrzeb fizjologicznych. Hasło może brzmieć tak: „Zarzucają?” (Czy ktoś je?), „Nie zarzucać!” (Nie jeść!), „Na krótko się kręci” (Będę sikał). Przy czym należy być w „kącie” zawsze w butach. Przed wykonaniem wspomnianej czynności należy odkręcić wodę i poinformować o otwarciu „beretu”, czyli klapy od ubikacji. Mamy tu całą ceremonię. Również onanizm jest meldowany na forum celi słowami „na wesoło”. Nic dodać, nic ująć. Takich reguł i regułek są dziesiątki.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz