– Mam już bilet, święta spędzę w Polsce – Tomek wyraźnie cieszy się z wyjazdu. – To bilet w jedną stronę – dodaje z pewnością w głosie. W Irlandii zostawia świetną pracę, kuszących podwyżką szefów i gwizdek sędziego II ligi piłkarskiej.
Co to jest cud po irlandzku? Pojechać na Zieloną Wyspę i nie spotkać Polaka. Cud właściwie nie jest najlepszym określeniem, bo cuda się zdarzają, a takie sytuacje nie wchodzą w grę. – Jesteście z Polski? – kierowca autobusu z lotniska do centrum Dublina okazuje się Piotrem z Grudziądza. W hotelu, sklepie, firmie ubezpieczeniowej, w mediach, w kościele. Wszędzie ślady aktywności „naszych” i echa polskiego akcentu.
Każdy z imigrantów ma swoją drogę wewnętrznego zmagania się z pytaniem, jak długo (może na zawsze?) obcy kraj ma być nową ojczyzną. I wbrew powszechnej opinii, decyzja o powrocie nie rodzi się z nadziei, że ktoś im w Polsce zbuduje drugą Irlandię. Jeśli wracają, to do Polski właśnie. Serio.
Pogoda na jutro
Jest poniedziałek. Tego dnia słońce wyjątkowo rozjaśnia dublińskie niebo i ulice. Łatwo zmienić zdanie i nie porzucać Zielonej Wyspy, jeśli ciągły deszcz i nieznośny wiatr portowego Dublina skłaniał do tego kroku. Jednak nawet przebłysk słońca nie jest w stanie zatrzymać jednego z najlepszych pracowników Accenture. – Wyjeżdżam na święta i już zostaję w Polsce – Tomasz Superczyński z Opola jest starszym analitykiem finansowym w tej międzynarodowej firmie. Poza tym sędziuje podczas rozgrywek piłkarskich II ligi. I to nie pogoda, lepsza lub gorsza, ma wpływ na jego plany powrotu. Do Irlandii przyjechał 4 lata temu. Wtedy nie myślał o powrocie do kraju. – Dzisiaj czuję, że brakuje mi polskiej kultury, rodziny… tego „czegoś”, pewnego klimatu, choćby tego, żeby mieć wysokie góry w pobliżu – mówi Tomek.
Marzena Ciura z Jastrzębia także pracuje w Accenture. Nie zna jeszcze daty swojego powrotu, ale jest pewna, że spróbuje szczęścia w Polsce. – Całe doświadczenie, jakie tutaj zdobywam, traktuję jako inwestycję, która ma procentować w Polsce – mówi z przekonaniem. Niedawno kupiła mieszkanie we Wrocławiu, co ma jeszcze bardziej przybliżyć wielki come back.
Accenture stwarza pracownikom warunki rozwoju zawodowego. Marzena właśnie próbuje swoich sił w departamencie Human Recources. – Od razu rzucili mnie na głęboką wodę, już mam przygotować jakiś projekt – opowiada z przejęciem. – Ale w Polsce z pewnością wykazałabym się dużo większą pomysłowością, bo tu jednak czuję pewną barierę językowa – przekonuje, choć jej angielski nie budzi zastrzeżeń. – Praca jest ciekawa, a szefowie proponowali mi nawet podwyżkę, żeby mnie zatrzymać – mówi Tomek. – Pieniądze to jednak nie wszystko – dodaje z uśmiechem. Boże Narodzenie spędzi już w Polsce. Wierzy, że dobre wiatry czekają na niego w kraju.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jacek Dziedzina