Brak możliwości zdawania religii na maturze to dyskryminacja. Upolitycznianie tej kwestii jest czymś jeszcze gorszym. Możliwość zdawania matury z religii to tylko dowód równego traktowania wszystkich przedmiotów w szkole
Mało kto pamięta, jak i kiedy temat pojawił się w debacie publicznej. Było to w połowie stycznia 2006 roku. Po spotkaniu Rady Naukowej Konferencji Episkopatu Polski bp Stanisław Wielgus, jej ówczesny przewodniczący, powiedział: „Skoro można zdawać egzamin maturalny z wiedzy o tańcu, to dlaczego nie z religii?”.
Jak nieśmiało Kościół poruszał tę kwestię, świadczą użyte dwa lata temu sformułowania: „Zgłoszono wniosek, aby rozważyć możliwość zaproponowania religii jako równoprawnego przedmiotu na maturze”. Dopiero rok temu, w grudniu 2006 roku – po licznych konsultacjach na linii Ministerstwo Edukacji Narodowej–Kościół – min. Roman Giertych oświadczył: „W 2010 roku religia stanie się jednym z przedmiotów maturalnych do wyboru przez chętnych”. I dodał, że sprawa jest przesądzona. Ministerstwo podjęło prace przygotowawcze, a z mediów można było się dowiedzieć, że pierwsza próbna matura z religii miałaby się odbyć w roku 2008.
Kto jest hamulcowym?
Następca min. Giertycha na temat matury z religii nie zdążył się wypowiedzieć z dwóch powodów: po pierwsze, gdy wyraził wątpliwość w kwestii wliczania oceny z religii do średniej, otrzymał bardzo ostrą reprymendę od abp. Sławoja Leszka Głodzia. Po drugie nim zaczął na dobre kierować polską oświatą, odbyły się wybory i do władzy doszło inne ugrupowanie. I ledwo zaczęło rządy, posłało w świat komunikat, że zawiesza prace nad maturą z religii. Jak się okazało, inicjatywa zatrzymania prac nad maturą z religii nie wyszła z samego szczytu ministerstwa, lecz firmowała ją wiceminister Krystyna Szumilas, której postawę w resorcie jedna z gazet ujęła krótko: „Odkręcamy Giertycha”.
Kilka dni później doszło do spotkania minister edukacji Katarzyny Hall z abp. Kazimierzem Nyczem, odpowiedzialnym w episkopacie za kwestie wychowania. Wydawało się, że awantura została zażegnana i wszystko wraca na normalne tory. Dopóki premier Donald Tusk nie oświadczył: „Doniesienia medialne, jakoby była już decyzja w sprawie religii na maturze są nieścisłe”. Uczynił to niemal na progu Watykanu, w niewiele chwil po spotkaniu z Benedyktem XVI. Nic dziwnego, że awantura wybuchła na nowo. Z jeszcze większą siłą.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka