– Mojego słonia boli ogon – skarży się trzyletni Franek. Na pomoc spieszą lekarze ze Szpitala Pluszowego Misia. Lecząc pluszaki, próbują przekonać dzieci, że wizyta w przychodni nie musi być straszna.
Misia boli brzuch, bo zjadł za dużo miodu, a lalka złamała nogę podczas spaceru. Tak w rejestracji szpitala zaimprowizowanego w jednym z warszawskich przedszkoli maluchy opowiadają o dolegliwościach swoich podopiecznych.
Dziś miś, jutro Jaś
Z rejestracji, z zabawkami pod pachą, dzieci wędrują do gabinetu, gdzie lekarze, czyli studenci medycyny w białych fartuchach, badają miśki. Małoletni rodzice mogą posłuchać przez stetoskop, jak bije pluszowe, a przy okazji także ludzkie, serce. Czasem trzeba zrobić zastrzyk, prześwietlić albo zabandażować bolącą łapkę. Gabinet zabiegowy z lekarzami w zielonych czepkach i symulacja aparatu do zdjęć RTG wzbudzają najwięcej zainteresowania. Na koniec jeszcze recepta, a na niej – zamiast leków – zalecenie, by przytulać pupila trzy razy dziennie. Tak działa Szpital Pluszowego Misia, organizowany przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Studentów Medycyny IFMSA-Poland. Celem akcji jest oswojenie dzieci z instytucją przychodni, szpitala, a przede wszystkim z lekarzami. Przyprowadzone do szpitala misie i lalki to nie jakieś przypadkowe zabawki ściągnięte w pośpiechu z przedszkolnej półki. – Chcemy, żeby dzieci miały z nimi emocjonalny związek, dlatego prosimy o przyniesienie z domu ulubionego misia czy lalki – mówi Marta Sielska, koordynator Szpitala Pluszowego Misia. – Chodzi o to, żeby najmłodsze dzieci przyjemnie skojarzyły sytuację badania lekarskiego i mniej bały się jej w życiu, gdy to one będą w roli pacjentów – tłumaczy.
Studenci też zyskują
Szpital Pluszowego Misia to szkoła życia nie tylko dla dzieciaków. Do Kasi Toboty, studentki II roku warszawskiej Akademii Medycznej, podchodzi trzyletnia Ola ze swoim misiem. Na widok strzykawki w oczach dziewczynki pojawiają się łzy. Trzeba jakoś zareagować. – Moja mama jest pediatrą, ja jeszcze nie zdecydowałam, czy pójdę w jej ślady, czy może wybiorę inną specjalizację, ale tutaj uczę się, jak nawiązać kontakt z dzieciakami, w jaki sposób do nich mówić – opowiada Kasia. – Każde z nas w swojej pracy prędzej czy później zetknie się z dziećmi – dodaje Marta. – Tylko w dużych miastach istnieje podział na szpitale pediatryczne i ogólne. Na prowincji na pewno nie ma możliwości przeniesienia dziecka na kolorową salę ze specjalnym personelem. W takich warunkach lekarz też musi nawiązać kontakt z maluchem.
Dłużej niż w NFZ
Ale na zaufanie najmłodszych trzeba zapracować.
– Niektóre dzieci histerycznie reagują na widok białego fartucha, gdy w przedszkolu pojawia się lekarz – przyznaje Agnieszka Wojdal, dyrektor publicznego Przedszkola nr 196 w Warszawie, która zaprosiła do swoich podopiecznych lekarzy ze Szpitala Pluszowego Misia. – Wolimy temu zapobiegać, oswajając dzieci z pracą lekarza. Chyba trochę się przekonują, bo już chcą realizować wypisane przez studentów recepty – cieszy się pani dyrektor. Nietypowa klinika odwiedza co roku około dziesięciu warszawskich przedszkoli. Podobnie jest w innych dużych miastach, takich jak Kraków, Poznań czy Wrocław, gdzie działają lokalne oddziały IFMSA. Na wizytę lekarzy pluszaków dyrektorzy przedszkoli czekają miesiącami.
Tylko w stolicy na liście oczekujących figuruje ok. 30 placówek. – Kolejki u nas większe niż w Narodowym Funduszu Zdrowia – śmieje się Marta Sielska, ogólnopolski koordynator akcji. – Ale mamy tyle zajęć na uczelni, że mimo najlepszych chęci, naszego szpitala nie możemy organizować częściej – tłumaczy. Dwa razy do roku imprezę pod tą samą nazwą, ale na większą skalę, organizuje pokrewne Europejskie Stowarzyszenie Studentów (EMSA). Wówczas Szpital Pluszowego Misia otwiera swoje podwoje dla kilkuset dzieciaków. Atrakcji nie brakuje także podczas finałowych akcji IFMSA. Jest okazja, by obejrzeć karetkę od środka, zobaczyć, jak wygląda deska ortopedyczna czy defibrylator. Nie uchroni to przed cierpieniem, ale pomoże maluchowi zapamiętać lekarza jako tego, który ratuje ludzkie życie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Madaj