Celem zaangażowania chrześcijańskiego nie może być władza, bo ta może być tylko środkiem – mówi Marek Jurek w rozmowie z Jackiem Dziedziną.
Jacek Dziedzina: Panie Marszałku, jak to się robi: mieć fotel jednej z najważniejszych osób w państwie, a niedługo potem nie zasiadać ani w ławie poselskiej, ani senatorskiej?
Marek Jurek: – Taka jest demokracja. Jestem już czwartym marszałkiem w czasach trzeciej niepodległości, który nie wchodzi do parlamentu. To się zdarza.
Ale nie przeszkadza Panu, że stracił Pan możliwość bezpośredniego wpływu na bieżącą politykę?
– Oczywiście, że wolałbym wygrać wybory. Ale parlament nie jest jedynym miejscem, skąd można wpływać na życie publiczne. Podobnie jak partia władzy. Radykalne obniżenie podatków dla rodzin wychowujących dzieci, podjęte z inicjatywy Prawicy Rzeczypospolitej, było możliwe tylko dlatego, że działaliśmy samodzielnie. Również w takich sprawach, jak np. nakłonienie rządu do odwołania od krzywdzących Polskę wyroków Trybunału w Strasburgu, decydujące było odwołanie się do opinii publicznej.
Pytam, bo może po tych wyborach żałuje Pan odejścia z PiS? Wprawdzie ta partia straciła władzę, ale powiększyła swój elektorat.
– Sensem polityki są przekonania, a nie władza czy popularność. Odszedłem z PiS, bo partia rządząca zrezygnowała z lojalnego wspierania zaangażowania chrześcijańskiego w ramach swojej polityki. Byłem wiceprezesem PiS ds. chrześcijańsko-społecznych, budowałem poparcie opinii katolickiej dla naszej partii. Było to jeszcze w czasach, gdy PiS był ostro krytykowany w Radiu Maryja. Ale była nadzieja, że wokół Lecha i Jarosława Kaczyńskich może dokonać się połączenie szerokiego frontu prawicy z owocnym zaangażowaniem środowisk chrześcijańskich. Przekonywałem, że to jest możliwe tak długo, jak długo była to współpraca lojalna. Niestety, w sprawie najbardziej podstawowej – prawa do życia – kierownictwo PiS zastosowało szkodliwą obstrukcję, wywołując publiczny spór, którego nie udało się wzniecić nawet środowiskom aborcjonistycznym. Tymczasem cywilizacja życia nie jest utopią wymyśloną przez Jana Pawła II, ale warunkiem cywilizacji godnej człowieka w ogóle. Na potwierdzenie realizmu tych prac, znaczenia 60-procentowej większości, która tę zmianę poparła, ustąpiłem ze stanowiska marszałka. Chciałem przedyskutować strategię i miejsce zaangażowania chrześcijańskiego w PiS-ie na forum partii, ale Jarosław Kaczyński i jego współpracownicy z dawnego PC żądali niepodejmowania w ogóle tych spraw na forum partii. W takich warunkach prowadzić owocnej polityki nie można. Celem zaangażowania chrześcijańskiego nie może być władza, bo ta może być tylko środkiem. Nie zgadzam się, by propozycja dla środowisk katolickich ograniczała się do miejsc w parlamencie. I tym bardziej nie zgadzam się, by one sprowadzały do tego swoje aspiracje.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
rozmowa z Markiem Jurkiem