uzyskać pełną własność zajmowanego dotąd mieszkania spółdzielczego.
Wciąż jednak wielu ludzi nie wie, jak może zostać właścicielami swego „M”. – Miałem już wiele spotkań z pytaniami o ścieżkę postępowania – mówi poseł sprawozdawca tej ustawy Grzegorz Tobiszowski.
A sprawa nie jest szczególnie skomplikowana. Spółdzielca posiadający prawo lokatorskie składa do spółdzielni wniosek o jego przekształcenie w pełną własność.
To, co musi zapłacić, to nie są duże pieniądze, bo spłaca się nie obecną wartość rynkową mieszkania, ani nawet nie jej część, tylko nominalne koszty budowy, która miała zwykle miejsce wiele lat temu. A wiadomo, że na skutek inflacji dawne ciężkie tysiące dziś są zaledwie groszami.
Np. w katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej są to zwykle kwoty w wysokości 130–150 zł. Do pokrycia przez lokatora zostaje jeszcze tylko opłata u notariusza i koszt wpisu do księgi wieczystej (około 500 zł). Zatem, żeby zyskać pełną własność swego mieszkania lokatorskiego trzeba wydać ok. 1 tys. zł. Cała procedura nie może trwać dłużej niż 3 miesiące. Przeszkodą może być nieuregulowany status prawny gruntu albo zaległości finansowe lokatora wobec spółdzielni.
Niesprawiedliwe?
Jak łatwo się domyślić, wprowadzenie ustawy nie spodobało się władzom spółdzielni. Świadczy o tym wniosek Krajowej Rady Spółdzielczej, która zwróciła się do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o zaskarżenie części przepisów ustawy do Trybunału Konstytucyjnego.
Pierwszy zarzut odnosi się do tego, że teraz możliwe jest wykupienie mieszkań za niewielkie pieniądze, podczas gdy wielu wykupiło je wcześniej na znacznie mniej korzystnych warunkach.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Jarosław Dudała