„Sto lat” na występie Pneumy, „Sto lat” przy Tymoteuszu, „Sto lat” przy hip-hopowym Full Power Spirit. Publiczność festiwalu Song of Songs często zdzierała gardło. Jak urodziny, to urodziny.
Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem – czytam na murze toruńskiego bulwaru nad Wisłą. To tutaj Piwowski kręcił swój kultowy „Rejs”. „Melodie, które już raz słyszałem” – tak można było nazwać tegoroczną odsłonę Song of Songs. Dotąd zagrało na nim 120 grup, w tym aż 75 kapel polskich. Grały łącznie przez 150 godzin, a przez scenę przewinęło się 1200 osób. – Czy to muzyczne getto? – drapałem się po głowie, oglądając „spis lokatorów” festiwalu. Często były to kapele, które widziałem już w fosie krzyżackiego zamku przed rokiem. Dlaczego znów znalazły się na scenie? Odpowiedź okazała się prosta: na dziesiątym festiwalu zagrały przede wszystkim zespoły, które świętują właśnie okrągłe jubileusze. Pod sceną „Stooo lat!”. Raz tylko w zmienionej wersji; gdy publiczność przypomniała sobie, że Piotr „Stopa” Żyżelewicz ma imieniny, zmieniła tekst na: „Wiecznie, wiecznie niech żyje, żyje nam”. Perkusista Tymoteusza „nie miał nic naprzeciwko. Wprost przeciwnie”.
Ogień ze sceny
To właśnie koncert grupy 2 Tm 2,3 ściągnął największe tłumy. – Dlaczego takie koncerty nie odbywają się w Irlandii? – pytał chłopak, który spędził tam sporo czasu. – Dlaczego nie ma ich na taką skalę w Słowacji? – zastanawiali się młodzi z Trnavy. Widząc muzyków „Tymoteusza”, ustawiających się na scenie, odpowiedź nasunęła się sama: przed dekadą w Polsce wydarzyło się coś niebywałego. Pan Bóg nieoczekiwanie dotknął znanych muzyków. Stworzyli grupę 2 Tm 2,3. Ich piątkowy koncert pokazał, że (na całe szczęście!) nie odcinają kuponów od tego, co nagrali wcześniej. Nie odgrzewali starych kotletów. Ich koncert był najlepszym, jaki widziałem (a widziałem ich w ciągu dekady naprawdę sporo). Energii i pasji zazdrościli im nawet młodziutcy muzycy szalejący pod sceną. Nie była to najostrzejsza forma przekazu. Gdy na scenie pojawiła się Pneuma i zagrała potężną, metalową muzykę, tłum zafalował. – To piosenka dla tych, którzy nie wierzą, że w ten sposób można wielbić Boga i najchętniej wypaliliby nam na czołach trzy szóstki – wołał ze sceny wokalista kapeli. Ten zespół również świętował w Toruniu swe dziesiąte urodziny.
O połowę młodszy jest najbardziej znany polski skład rymujący o Bogu. Z raperami z Full Power Spirit znakomicie zaśpiewała Marta Florek, a muzyka porwała nie tylko młodych w szerokich spodniach i bluzach z kapturami. Wielu z nich przecierało oczy ze zdziwienia, gdy na scenie ujrzeli gości: Vienio i Pele – członków Molesty Evenement. Młodzi zdumieli się, tym bardziej że znani raperzy śpiewali o tym, by czcić matkę i ojca. Znakomity koncert dał zwycięzca Małej Sceny, poznański Amaryllis. Wykształceni muzycy znakomicie łączą dawną muzykę z ostrym progresywnym graniem. Świeżością powiało również, gdy na scenie zagrał zagraniczny gość – Voanerges. Tygiel rocka i pieśni zielonych ukraińskich stepów zaczarował publiczność. Festiwal zakończyła modlitwa, na którą zaprosił wszystkich TGD (dawniej Trzecia Godzina Dnia). Aż nie chce się wierzyć, że ten znakomity chór obchodził w Toruniu swe 25. urodziny. Śpiewał z Mietkiem Szcześniakiem, świętującym 20-lecie pracy artystycznej. – „Wierzyć to znaczy chodzić po wodzie” – niosło echo po spokojnych falach Wisły.
Dramatyczny krzyk
Dziesięć lat. Dużo czy mało? Dziesięciolatek potrafi sporo. Umie czytać, pisać, nieźle sobie radzi na boisku. Traci niewinne zdumienie dziecka, a coraz częściej towarzyszy mu ironia i pewność siebie. Czy tak ma wyglądać polska scena chrześcijan? Nieźle radzą sobie na koncertach, mogą już odcinać kupony od tego, co nagrali. A to pułapka. Ratunek znalazłem w nazwie festiwalu: kojarzy się nie tylko z Pieśnią nad pieśniami, ale i dramatycznym krzykiem S.O.S. „Panie, nie omijaj mnie” – śpiewał Tymoteusz. To również krzyk bezradnego Abrahama, siedzącego pod dębami Mamre. Dokładnie to czytanie słyszeli młodzi wypełniający w sobotnie południe toruńską katedrę. Dopóki muzycy będą szczerze wołali: „Panie, nie omijaj mnie!”, nie grozi im muzyczne getto.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Marcin Jakimowicz