Spór wokół lektur szkolnych staje się sporem politycznym. Czy faktycznie musimy wybierać między Sienkiewiczem a Gombrowiczem?
Indeks Giertycha – tak nazwali dziennikarze projekt rozporządzenia Ministerstwa Edukacji Narodowej z 24 maja. Wszystko przez listę lektur obowiązkowych dla liceów i techników, na której zabrakło m.in. utworów Gombrowicza, Goethego i Conrada, a pojawiła się np. powieść Jana Dobraczyńskiego „Listy Nikodema”.
Projekt obśmiała „Gazeta Wyborcza”, MEN wyjaśniało, że niczego nie wyrzuca ani nie zakazuje, a Roman Giertych oświadczał, że jego zasługą jest przywrócenie na listę lektur książek Sienkiewicza. Propozycję zmian ostro skrytykował premier Jarosław Kaczyński, głos zabrał też minister kultury Kazimierz Michał Ujazdowski, który zaapelował o „zakończenie wojny Sienkiewicza z Gombrowiczem”.
Lista nieobecnych
Zanim jednak odsądzimy Romana Giertycha od czci i wiary, warto przyjrzeć się wspomnianemu rozporządzeniu i wcześniej obowiązującym listom lektur. Okazuje się bowiem, że wiele książek zniknęło z listy dużo wcześniej i nikt nie robił wtedy wokół sprawy szumu.
Kogo zatem brakuje na owej liście? Aleksandra Pezda z „Gazety Wyborczej” podaje, że zostały „wymazane” takie dzieła jak „Ferdydurke” i „Trans-Atlantyk” Gombrowicza, „Szewcy” Witkacego, „Cierpienia młodego Wertera” i „Faust” Goethego, „Proces” Kafki, „Inny świat” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, a także książki Josepha Conrada i Fiodora Dostojewskiego.
To jednak prawda tylko po części. Kiedy przeanalizujemy dokumenty z różnych lat, przekonamy się, że w nowym rozporządzeniu znikają jedynie fragmenty (!) prozy Gombrowicza, „Cierpienia młodego Wertera” i wybrany utwór Conrada. Zniknął też „Inny świat”, ale przywrócono go po cichu na stronie internetowej ministerstwa, kiedy rozpętała się medialna burza.
Pozostałych utworów nie było już w podstawie programowej z 2002 roku, a więc na długo przedtem, zanim Giertych został ministrem edukacji. Nauczyciele omawiali je na zasadzie dowolności, jako np. „wybraną powieść XIX wieku” czy „wybrany dramat XX wieku”. Dziś, jak tłumaczy rzeczniczka MEN Aneta Woźniak, uczący mają podobną możliwość.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Szymon Babuchowski