Po reformie z 1999 roku polska służba zdrowia wkroczyła na drogę zmian rynkowych. Wkroczyła, ale tylko jedną nogą. A to oznacza, że nie wkroczyła w ogóle. Bo rynek nie może być „częściowy”. Albo jest, albo go nie ma. Tak jak jajko nie może być tylko częściowo świeże.
Rok temu lekarze wywalczyli sobie strajkiem podwyżkę zarobków. Od tego czasu w służbie zdrowia nic się nie zmieniło. Działa tak samo, czyli źle. Wciąż istnieją wielomiesięczne kolejki do zabiegów, kwitnie korupcja, a lekarze narzekają na zbyt niskie zarobki. Wróciliśmy więc do punktu wyjścia. Znów mamy strajk lekarzy. Co zrobić, by przerwać ten zaklęty krąg? Jak uzdrowić służbę zdrowia?
Co zmieni podwyżka?
Fundusz płac lekarzy wzrósł w zeszłym roku o 30 procent. To dużo, jeśli brać pod uwagę wydatki z budżetu państwa, czyli z naszych podatków. Z drugiej jednak strony to wciąż mało. Praca lekarza jest ciężka i odpowiedzialna, wymaga wysokich kwalifikacji. Tymczasem są lekarze, którzy po podwyżce zarabiają „na rękę” nadal niewiele ponad tysiąc złotych miesięcznie. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, który organizuje strajk, domaga się teraz bardzo wysokiej podwyżki. Chce, by lekarz bez specjalizacji zarabiał dwukrotną średnią krajową, czyli 5 tysięcy brutto miesięcznie, a lekarz ze specjalizacją – trzykrotną średnią, czyli 7,5 tysiąca.
Zdobycie tak dużych pieniędzy przez ministra zdrowia wydaje się nierealne, ale warto sobie zadać pytanie, czy gdyby jednak wprowadzono taką podwyżkę, służba zdrowia zaczęłaby działać lepiej? Na to pytanie odpowiedź jest prosta. Już w zeszłym roku Andrzej Sośnierz, obecny prezes Narodowego Funduszu Zdrowia, mówił: – Jednorazowa podwyżka płac nic nie zmieni, potrzebne są zmiany systemowe.
Przejrzyste kolejki
Niskie zarobki lekarzy nie są przyczyną tego, że służba zdrowia jest chora. To tylko jeden z objawów jej choroby. Sama podwyżka zarobków nie sprawi przecież, że zniknie łapownictwo i kolejki do zabiegów.
Cztery lata temu w Fundacji Batorego odbyła się dyskusja pod hasłem: „Przejrzyste kolejki – jak skutecznie regulować dostęp do deficytowych świadczeń medycznych”.
– Myślę, że problemy z usługami kardiologicznymi rozwiązano tylko w Stanach Zjednoczonych, gdzie dokonano całkowitego urynkowienia – mówił wtedy światowej sławy kardiochirurg prof. Andrzej Bochenek. – My staramy się sprawiedliwie zarządzać kolejką. I co z tego? Niedawno dostałem taki list: „Mój ojciec jest przez was kłębkiem nerwów, od lutego go zbywacie, czeka na by-passy i Pan uważa się za lekarza! Ile trzeba dać w łapę, żeby dostać się do kliniki?”. Tak wyglądają realia tak zwanej dobrze zarządzanej kolejki – dodał profesor.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Leszek Śliwa