Brońmy naszej cywilizacji

Beata Zajączkowska: Tytuł książki brzmi „Wygnać Chrystusa”. To mocne stwierdzenie, czy naprawdę można wygnać Chrystusa z ludzkiego życia?

Rosa Alberoni: – Chrystusa nie, ale chrześcijan tak. Obecnie inne cywilizacje patrzą na kraje, gdzie zakorzeniona jest chrześcijańska cywilizacja, szczególnie myślę tu o Europie, jako na tereny, które trzeba podbić. Nadszedł więc czas, by potomkowie cywilizacji chrześcijańskiej – wierzący i niewierzący – wreszcie się przebudzili i zaczęli bronić swej tożsamości. To znaczy własnej kultury i tradycji. To wszystko jest poważnie zagrożone. Jeśli poddamy się lękowi czy też pokusie relatywizmu, staniemy się szybko niewolnikami. I pojawi się znowu wielu męczenników, tak jak w czasach jakobinów, nazizmu czy komunizmu.

Twierdzi Pani, że proces spychania chrześcijaństwa na margines ludzkiego życia i celowego wypierania Boga z naszej cywilizacji nie jest rzeczą nową, że tak się dzieje już od wieków. Skąd tak surowa diagnoza?
– To nie jest opinia, tylko niezaprzeczalne twierdzenie. To po prostu historia. Ona ukazuje fakty: groby męczenników, obozy koncentracyjne, arogancję dyktatorów, takich jak Robespierre, Stalin czy Hitler, którzy wprowadzili w praktykę modele społeczne zaproponowane przez Rousseau i Marksa. Jednak pierwszym, który podstępnie zaatakował podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej, był Kartezjusz i jego z pozoru niewinne: Cogito ergo sum (Myślę, więc jestem). Wcześniej to Bóg i człowiek stali w centrum. Teraz zostali wyrzuceni na margines jako wytwór myśli. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak dużo w naszym myśleniu jest idei kartezjańskiej. Jeśli myślę, że nie chcę żyć, to mam prawo do eutanazji. Jeśli nie myślałem, że chcę mieć dziecko, ono nie istnieje, jest niczym. Co za tym idzie, mogę je zabić lub wyrzucić na śmietnik. W odkryciu zwodniczości myślenia Kartezjusza pomógł mi Jan Paweł II. Pokazał, że jeżeli w centrum naszego życia postawimy myśl, to sami obwołamy się stwórcami.

W czym obecnie przejawia się wojna przeciw Chrystusowi wewnątrz chrześcijańskiej cywilizacji?
– Choćby religią „zrób to sam”. Zgodą na to, że każdy może wybrać sobie to, co uważa, że jest dla niego w niej najlepsze. W tym, że każdy może mieć „swoje” wartości, czyli, innymi słowy, uznać za nie cokolwiek mu przyjdzie do głowy. W tym, że technologia jest dla nas panaceum na wszystko.

Wzywa Pani w książce: chrześcijanie, głowy do góry, brońmy naszej tożsamości. Jak to robić w praktyce?
– Zacząć choćby od odkrywania prawdziwego sensu słów, nazywania rzeczy po imieniu. Jawnie antychrześcijańskie postawy nazywa się obecnie laickimi, zamiast mówić wprost o ateizmie. Teraz manipuluje się słowami. Gdy w Meksyku urodziły się małe włoskie jaguary, dzienniki informowały, że mamy do czynienia z „baby boomem”. Akwarium w Genui zostało nazwane „sanktuarium wielorybów”. Czy takie sformułowania nas bulwersują? Powinny. Nie można porównywać człowieka ze zwierzętami. Inny przykład: gdy odbywał się kongres włoskich komunistów, media donosiły, że zebrali się oni na konklawe. O mało z krzesła nie spadłam, jak to usłyszałam. To są niby drobnostki, ale takie oddziaływanie na ludzi jest jednak dużo bardziej niebezpieczne niż gilotyny rewolucji francuskiej.

Do czego chce Pani sprowokować czytelników swoją książką „Wygnać Chrystusa”?
– Ludzie coraz bardziej mają dość. Dość miałkości, miernoty. Nie mogą już dłużej słuchać i oglądać pewnych rzeczy, są nimi zmęczeni czy też pragną czegoś więcej. Pragną wartości, rzeczy pięknych i wielkich. Pytają, szukają, nieraz po omacku. Moja książka pokazuje pewną drogę. Pozwala zobaczyć, na czym polega atak na chrześcijańską cywilizację. Pozwala zrozumieć, że wciąż powszechnie króluje ta sama jakobińska mentalność, tyle że doskonale zakamuflowana. Stąd moje wołanie, byśmy nie bali się odkrywać i bronić naszej tożsamości. Mój apel kieruję nie tylko do chrześcijan, ale do ludzi wątpiących, poszukujących, do ateistów. Nikomu z nas nie opłaca się rozkład naszej cywilizacji.

Dlaczego nazywa Pani Jezusa największym rewolucjonistą w historii?
– Ponieważ Jezus głosi, że wszyscy ludzie są braćmi i że wszyscy są przed Bogiem równi. W ten sposób znosi bariery między panami a plebejuszami, między silnymi, zdrowymi i pięknymi a chorymi i zepchniętymi na margines. Dzięki rewolucji Jezusa, każdy może być pewien, że jest kochany przez Ojca. Przyjście Chrystusa przynosi nadzieję. Wierzący mają pewność, że od Boga pochodzą i do Niego powrócą. Chrześcijaństwo kładzie kres pogańskiej mentalności nieuchronności ludzkiego losu. Stawia na ludzką odpowiedzialność. Chrześcijaństwo nadaje sens ludzkiemu życiu.

Rosa Alberoni - jest profesorem socjologii na Uniwersytecie w Mediolanie. Pisywała do dzienników „La Stampa” oraz „Il Giorno”. Współpracowała też ze stacjami radiowymi i telewizyjnymi. Obecnie prowadzi stałą rubrykę w „Magazine del Corriere della Sera”. W Polsce właśnie ukazała się jej książka „Wygnać Chrystusa”, która jest głosem w dyskusji na temat relatywizmu kulturowego i upadku moralności chrześcijańskiej.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Z Rosą Alberoni o jej książce rozmawia Beata Zajączkowska