W Internecie można kupić nie tylko książkę. Także telewizor, opony, bieliznę. Nawet wędzonego łososia. A tabletkę na ból brzucha albo syrop na kaszel?
Jeszcze w połowie marca wydawało się, że w Polsce internauta nie będzie mógł legalnie kupić żadnych lekarstw nie wstając od komputera. Niespodziewanie tuż przed prima aprilis Sejm zmienił swoją wcześniejszą decyzję. Ale to nie był żart. Od 1 maja można legalnie w naszym kraju kupować leki za pośrednictwem Internetu. Ale nie wszystkie. Tylko te, na które nie jest wymagana recepta. Czyli ok. 3 tys. specyfików (na 9 tys. w ogóle dostępnych w polskich aptekach).
Czwarte miejsce
Nie znaczy to, że przed 1 maja nie dało się w Polsce kupić lekarstw przez Internet. Dało się i to już od kilku lat. Wokół handlu lekami w sieci toczyła się niemal wojna, w której nie zabrakło prowokacji i odwołań do sądu. Co prawda polskich e-aptek nikt dotychczas nie policzył, ale według szacunkowych danych jest ich kilkadziesiąt, może nawet sto.
Podczas dyskusji nad dopuszczeniem w naszym kraju wysyłkowej sprzedaży leków (zamawianych nie tylko za pośrednictwem Internetu, ale także np. za pomocą faksu) zwolennicy powoływali się na orzeczenie Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który stwierdził, że zakaz internetowej sprzedaży leków bez recepty jest sprzeczny z prawem europejskim i na to, że jest ona dozwolona w USA, Kanadzie i krajach należących do UE. Tymczasem, jak w rozmowie z „Gościem” zwraca uwagę Paweł Trzciński, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia, Polska jest czwartym krajem europejskim, w którym dopuszczono handel lekami w sieci. Przed nami zezwoliły na to tylko Wielka Brytania, Niemcy i Holandia. W Stanach Zjednoczonych przez Internet sprzedawanych jest 15 leków, w innych krajach tą drogą dociera do klientów około 10 procent medykamentów.
Taniej czy drożej?
Nawet Główny Inspektor Farmaceutyczny Zofia Ulc stwierdziła, że sprzedaż leków przez Internet jest przyszłościowa. Jej zdaniem jednak polskie apteki nie są do niego przygotowane. Więcej optymizmu wykazują parlamentarzyści. Jeden z posłów po przegłosowaniu w Sejmie zgody na handel lekami bez recepty w sieci zwracał uwagę, że kupujący przez Internet jest łatwy do zidentyfikowania, podczas gdy klient zwykłej apteki, jeśli kupił coś bez recepty, pozostaje anonimowy.
Podstawowym argumentem zwolenników sprzedawania medykamentów w sieci jest ich niższa cena. Tłumaczą, że zamawiane przez sieć leki sprowadza się na zamówienie i nie trzeba ponosić na przykład kosztów ich magazynowania. Jednak w praktyce często okazuje się, że klient płaci mniej dopiero wtedy, gdy wartość zamówienia zbliża się do 100 złotych. – Początkowo lekarstwa w Internecie mogą być nawet droższe niż w aptece – przestrzega Małgorzata Jarczok, farmaceutka, szefowa dużej apteki w Siemianowicach Śląskich i wyjaśnia: – Aby wysyłać lekarstwa zgodnie z przepisami, apteki internetowe będą musiały postawić firmom kurierskim wysokie wymagania, a to kosztuje. Być może z czasem ceny transportu będą malały.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
ks. Artur Stopka