Wiedzą, że „to” jest grzechem. I znają „sposoby”, aby w ciążę nie zajść. Ale zachodzą. Są z liceów, techników, szkół zawodowych, ale coraz częściej – również z gimnazjów lub podstawówek. Dlaczego dzieci rodzą dzieci?
Uczeń piątej klasy, który chce otrzymać ocenę dopuszczającą, z tematu „układ i zachowania rozrodcze człowieka” powinien: „znać budowę komórek rozrodczych męskich i żeńskich, wymienić elementy budowy męskiego i żeńskiego układu rozrodczego, (…) znać zasady higieny osobistej w okresie dojrzewania, (…) dostrzegać ujemne skutki zbyt wczesnej inicjacji seksualnej”… Uczeń „dostrzega” te skutki w teorii, bo z „praktyki” rodzą się dzieci… Nastolatki stanowią 7 proc. wszystkich matek, rodzących dzieci w Polsce. Przypadków aborcji i poronień naturalnych, nie sposób zliczyć.
Akcja – reakcja
Ankiety przeprowadzone przez MEN w szkołach wykazały, że w roku szkolnym 2004–2005 we wszystkich typach szkół – od podstawówek do szkół średnich – uczyło się prawie 5000 ciężarnych nastolatek. Najwięcej w liceach: 1725 i technikach: 1439. W zawodówkach 1018, w gimnazjach 770, a w podstawówkach 7. Już w roku następnym liczby te wzrosły: wszystkich ciężarnych było ponad 6,5 tys. W liceach – 2168, w technikach 2079, w zawodówkach 1407, w gimnazjach – 896, a w podstawówkach 29 (!). Jak zaznacza MEN – dane ciągle napływają, więc mogą się nieznacznie zmienić. Po Giertychowskiej akcji „liczenia ciężarnych uczennic”, w mediach i domach zawrzało. Na wciąż przewijające się pytanie kto jest winny, odpowiadano solo i wielogłosowo. Zasadniczo jednak odpowiadano na dwa sposoby: winny jest „ciemnogród”, bo zabrania antykoncepcji i „odpowiedniej” edukacji seksualnej, lub winne są media liberalne, co to dzieci wyprowadzają z ławek szkolnej katechezy i rodzicom przeszkadzają dziatki dobrze wychować. Dyskusja medialna w końcu jednak słabnie, opowiadania o tym, jak źle się dzieje ciężarnym piętnastolatkom, przebrzmiały. Może więc już czas na podsumowania, które nie tylko zdiagnozują problem, znajdą prawdziwe przyczyny, ale także pozwolą skutecznie małoletniemu rodzicielstwu zapobiegać? „Zapobiegać” nie mylić z „zabezpieczać”…
Kiedy nie ma taty…
Nazaretanka s. Sylwia Falandysz od 9 lat pracuje z młodymi matkami. Prowadzi Dom Matki i Dziecka Caritas w Gnieźnie. Są tu kobiety dorosłe, ale i 14–15- -latki. Praca niełatwa, bo dziewczęta nie dość że z racji wieku zbuntowane, to jeszcze dają o sobie znać ciążowe hormony… – To są dziewczyny z ogromnym głodem miłości. W ich rodzinach, niekoniecznie patologicznych, zabrakło ciepła i zrozumienia. Bardzo często, fizycznie lub psychicznie, zabrakło też ojca – mówi s. Falandysz. – Te dziewczęta po prostu chcą zaznać bliskości, szukają oparcia. I dlatego wcześnie rozpoczynają współżycie. Nazaretanka jest zdania, że wywołanie dyskusji na temat wczesnego macierzyństwa jest potrzebne, choćby po to, by rozwiązać problem becikowego dla niepełnoletnich mam. – Dziewczętom bardzo trudno jest pobrać świadczenie: zanim uporamy się ze wszystkimi problemami związanymi z powołaniem opiekuna prawnego urodzonego dziecka, mija termin składania podania o becikowe – mówi nazaretanka.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Agata Puścikowska