Pan Karp nie tylko w święta

Znany z telewizji filmik, w którym tradycyjna polska rodzina spożywa karpia podczas wieczerzy wigilijnej, to nie reklama jakiejś nowej firmy, ale wspólna akcja hodowców pragnących uczynić z karpia polską markę.

Większość z nas nie wyobraża sobie wigilii bez karpia. Tymczasem okazuje się, że zwyczaj jedzenia karpia podczas wieczerzy wigilijnej jest zakorzeniony jedynie w krajach środkowej i wschodniej Europy. Przy czym to właśnie Polacy przodują zarówno w konsumpcji, jak i hodowli karpia na naszym kontynencie.

Ryba królów i zakonników
Mało kto wie, że karp pochodzi z Azji i już kilka tysięcy lat temu hodowali go Chińczycy i Japończycy. Do Europy sprowadzili go prawdopodobnie krzyżowcy pod koniec XII wieku. Był to czas, gdy znacznie więcej dni w roku było obwarowanych postnymi ograniczeniami, stąd w przyklasztornych stawach, zakładanych wówczas w Polsce przez cystersów, chętnie hodowano rozmaite ryby. Czemu więc akurat karp zrobił w naszym kraju taką karierę? Prawdopodobnie z powodu sukcesów hodowlanych. Karpie wy- hodowane w innych krajach mają o wiele mniejsze walory smakowe.

To właśnie Polacy wyhodowali trzy smaczne odmiany karpia: karp pełnołuski, karp bezłuski (golec) i karp lustrzeń (królewski). Ten ostatni zrobił prawdziwą furorę na wystawie rolniczej w Berlinie w 1880 roku, gdzie zaprezentował go niejaki Gasch z gospodarstwa Kaniów koło Białej Krakowskiej. Karp królewski jest odmianą znacznie większą od hodowanych wcześniej, bardziej odporną na choroby i bardzo płodną.

Ślady popularności karpia odnajdujemy jednak także w literaturze wieków wcześniejszych: pisał o niej w swoich rocznikach Jan Długosz, zaś Olbrycht Strumieński w 1573 roku stworzył pierwszy podręcznik chowu karpia, pod wdzięcznym tytułem: „O sprawie, sypaniu, wymierzaniu i rybieniu stawów”. Również królowie i możnowładcy zlecali budowanie olbrzymich stawów karpiowych, liczących nawet do 460 hektarów.
Obecnie 90 proc. karpi jemy w święta Bożego Narodzenia.

Mimo to w żadnym innym europejskim kraju ta ryba nie cieszy się taką popularnością. Karp stanowi połowę odławianych w Polsce ryb słodkowodnych. Czy jest więc możliwe, by stał się on „polską marką”, pożądanym przez innych towarem eksportowym? – Istnieje duża szansa, by tak się właśnie stało – twierdzi Zbigniew Szczepański, prezes Towarzystwa Promocji Rybactwa i Produktów Rybnych. – Mamy przecież największe możliwości hodowlane: 60 tys. hektarów stawów! Niestety, nie są one w pełni wykorzystywane, a przecież ze stawami rybnymi wiąże się mnóstwo korzyści. W ich okolicy żyje wiele innych zwierząt, można tam stworzyć doskonałą bazę rekreacyjną.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Szymon Babuchowski