– Polityka prorodzinna jest droga, ale jej brak jeszcze droższy. Duża rodzina jest inwestycją, a nie kosztem społecznym – mówi przewodniczący Europejskiego Związku Stowarzyszeń Rodzin Wielodzietnych, Raul Sanchez z Hiszpanii.
Raul Sanchez był gościem konferencji „Rodziny duże – bogactwem i nadzieją Polski”, która odbyła się 7 grudnia w budynku Sejmu RP w Warszawie. Wzięli w niej udział politycy, ekonomiści, działacze społeczni.
Była w ciąży, pracy nie dostała
Agnieszka Tombińska, żona ambasadora Polski we Francji, w domu gotuje dla 11 osób. Do Polski przyleciała na 24 godziny. To mniej więcej tyle, żeby w domu w Paryżu po powrocie zastała jeszcze jako taki ład. Rozpisane role: kto kogo odprowadza do szkoły, kto prowadzi na zajęcia dodatkowe, kto sprząta – pani ambasadorowa zostawiła na kartce na lodówce. Prowadzenie takiego domu wymaga dużej uwagi.
Kiedy pod koniec lat 90. wracała z mężem i dziećmi do Polski, zaczęła rozglądać się za pracą polonistki. Mimo doktoratu, nie znalazła. Zaproponowano jej, by uczyła dzieci angielskiego. Za 500 złotych – tyle samo, ile musiałaby wydać na opiekunkę do dzieci. W tym czasie dowiedziała się, że jest w ciąży. Więc pracy nie dostała. Z punktu widzenia prawa nigdy nie pracowała, mimo studiów magisterskich i doktoranckich. W życiu nie korzystała z żadnego zasiłku ani urlopu wychowawczego.
Drogie pociechy
Utrzymanie jednego dziecka kosztuje w Polsce ok. 10 tys. złotych rocznie. Sam VAT od rzeczy zakupionych dla pociech to około 2 tys. zł rocznie. W naszym kraju mieszka 800 tys. rodzin z trójką dzieci, 250 tys. z czwórką, 80 tys. z piątką pociech i ponad 50 tys. z co najmniej szóstką. Dalej GUS już nie liczy, wychodząc pewnie z założenia, że więcej dzieci w jednej rodzinie to szaleństwo. A szkoda. Bo rodziny wielodzietne płacą największe podatki, a ich dzieci w przyszłości będą ratować system zabezpieczeń emerytalnych przed katastrofą. – Państwo traktuje moje dzieci jak stado zwierząt. W ogóle ich nie dostrzega. Gdybym miał psa i wydawał na jego karmę tyle, ile na dziecko – płaciłbym i tak te same podatki – nie kryje irytacji Konstanty Radziwiłł, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Rodziny wielodzietne z trudem dopinają miesięczny budżet. W Polsce – bo na przykład we Francji są tacy, którzy utrzymują się z tego, że rodzą się im kolejne dzieci. W Hiszpanii rodziny wielodzietne mają specjalne karty, które dają im zniżki w edukacji, opłatach, służbie zdrowia. W Niemczech i Skandynawii jeśli żona lub mąż zrezygnuje na rok z pracy po urodzeniu dziecka, mogą liczyć na 67 proc. ostatniego wynagrodzenia.
Oczywiście wszystkie te kraje są o wiele bogatsze od Polski. Trudno więc o proste porównania. Ale czy polski system podatkowy nie dyskryminuje dużych rodzin?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Gołąb