Elizę milicjanci zabrali do aresztu, a jej córeczkę Monikę... do domu dziecka. To jeden z tysięcy dramatów, które rozegrały się w Polsce w stanie wojennym.
Około północy 13 grudnia milicjanci i esbecy załomotali do tysięcy polskich domów. Wyłamywali drzwi mieszkań wyrwanych ze snu ludzi. Jeśli im się nie chciało, stosowali fortele. Ci, którzy przyszli po panią doktor Halinę Sarul z Giżycka, zawołali, że ktoś ukradł koła w jej samochodzie. Pani doktor wybiegła w kapciach na zewnątrz. I w tych kapciach milicjanci ją zabrali.
Na takie sceny patrzyły dzieci rozszerzonymi z przerażenia oczami. Wtedy nie było wiadomo, czy zabierani przez milicję rodzice za chwilę nie dostaną kulki w łeb. Dwa słowa: „stan wojenny” mroziły obudzonym tamtej nocy krew w żyłach.
Zabrali jej niemowlę
Straszne chwile przeżyła Kinga Dunin, która dzisiaj jest znaną wojującą feministką. Przed 25 laty była młodą dziewczyną, angażowała się w opozycję. Jej syn, Staś, miał wtedy niespełna pół roku. Nie obudził się, kiedy 13 grudnia po północy milicjanci przyszli zabrać jego tatę, Sergiusza Kowalskiego. Mieli łom do wyważania drzwi i broń. Kowalski szybko się ubrał. „Gdy był już w drzwiach i żegnaliśmy się, zjawili się również po mnie. Tak samo wyposażeni oraz raczej zdziwieni obecnością podobnej ekipy” – wspominała później Kinga Dunin (cytat z książki „W Stanie”, Warszawa 1991).
Milicjant i esbecy ponaglali. Wyrwana ze snu i przerażona Kinga Dunin szybko włożyła na siebie, co było pod ręką. Opatuliła śpiącego Stasia, wsadziła go do torby dla niemowląt i dała się wyprowadzić. Już na komendzie jakaś milicjantka zabrała jej tę torbę ze Stasiem. A Kingę milicjanci wyprowadzili w przeciwnym kierunku. Trafiła do celi. Później okazało się, że w sąsiedniej celi siedziała matka Kingi, również internowana. „Nie przestawałam walić i kopać w drzwi, krzyczeć, a właściwie wyć. Minął bowiem trzeci, potem czwarty dzień, a nadal nie miałam pojęcia, gdzie znajduje się mój Staś” – wspominała później Kinga Dunin.
Internowane kobiety w sąsiednich celach postanowiły, że zaczną w jej sprawie głodówkę. W końcu Kinga Dunin wymusiła spotkanie z ważnym pułkownikiem. I wreszcie – piątego dnia – została zwolniona do domu. Odebrała Stasia, którego, jak się okazało, milicjanci oddali do Domu Małego Dziecka przy Nowogrodzkiej w Warszawie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak