Śmierć bliskiej osoby boli, że aż strach. Ten ból czuje się w każdym centymetrze ciała, wszystkimi zmysłami, prawie do szaleństwa…Codziennie, niekiedy latami.
Hania co rano chodziła na grób męża – rozmawiała z nim i płakała. Bożena przez rok po śmierci córeczki spała z jej kurtką. Adam po śmierci żony pracował od rana do nocy, aż rozbolał go kręgosłup – lekarz stwierdził depresję. Śmierć dziecka, współmałżonka, bliskiej osoby jest najtrudniejszym i najbardziej stresującym doświadczeniem. Świat wywraca się do góry nogami, wszystko traci sens. – Myślałam, że zwariuję. Płakałam, krzyczałam, klęłam…Szłam do kościoła i nie mogłam się modlić. Kiedyś w kościele siedziałam za pochyloną staruszką – pomyślałam, że chciałabym być taka stara i już niedługo umrzeć – mówi Bożena.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Joanna Jureczko-Wilk