Jeszcze 5 lat temu mieszkało tu 150 Polaków, dzisiaj 200 tysięcy. Polacy są największą mniejszością narodową w Irlandii. Jeśli jednak chcesz wyjechać do pracy do Irlandii, dobrze się zastanów.
Jeszcze 5,6 lat temu wysyłając listy do Irlandii na poczcie głównej w Opolu, byłem pytany: a gdzie właściwie ta Irlandia leży, w Europie? Teraz najczęściej słyszanym językiem obcym w Dublinie jest polski. W sklepie z pamiątkami spotkałem swoją sąsiadkę! W samej stolicy Zielonej Wyspy przebywa około 80 tysięcy Polaków, w Republice Irlandii według danych oficjalnych około 160 tysięcy (ale liczba rzeczywista sięga 200 tysięcy, ponieważ wielu naszych rodaków pracuje tu na czarno, wymykając się statystyce).
Do tego dochodzi około 20–30 tysięcy Polaków w Irlandii Północnej – należącej do Zjednoczonego Królestwa. Polacy są największą mniejszością narodową w Irlandii. A 5 lat temu zamieszkiwało tu 150 obywateli narodowości polskiej. Oto zmiana, której początkiem był 1 maja 2004 roku – przystąpienie Polski do UE i jednoczesne otwarcie rządu irlandzkiego na pracowników z naszego kraju. Nie ma jeszcze żadnych badań na temat masowej polskiej emigracji do Irlandii, pierwsze bliższe dane socjologiczne przyniesie spis powszechny, który przeprowadzono w Irlandii w kwietniu br.
Ostrzeżenie
Po kilkunastu miłych spotkaniach w domach i miejscach pracy polskich emigrantów jeden wniosek jest oczywisty. Kto teraz wybiera się do pracy do Irlandii, musi być bardzo dobrze przygotowany do wyjazdu. Język, język i jeszcze raz język. Umówiona praca i ktoś znajomy, kto będzie czekał na przybysza, orientacja w kosztach utrzymania i co najmniej kilkaset euro w kieszeni na przeżycie pierwszego miesiąca (oraz na depozyt przy wynajmowaniu lokum). Wielu Polaków jest tak zdesperowanych swoją sytuacją w ojczyźnie, że ruszają na Zieloną Wyspę jak do ziemi obiecanej. W niedzielę po Mszy w „polskim” kościele spotykamy rodzinę Janusza i Moniki Adamusów z Krakowa.
Byli bezrobotni, sprzedali wszystko co mieli, także mieszkanie, zapakowali swoich chłopaków Maksa i Patryka oraz dobytek do opla combi i pojechali do Dublina. Nocują w samochodzie, przy plaży. Agencja pracy w Polsce, która obiecywała Januszowi pracę nie przysłała obiecanego człowieka na dworzec, a telefoniczna rozmowa z biurem agencji nie przyniosła żadnego skutku. – Powiedzieli, że teraz oni już nie odpowiadają za dalsze sprawy – mówi Janusz, w którego oczach widać jeszcze nadzieję. Zostało im 700 euro i 10 kartonów papierosów do sprzedania. Nie znają angielskiego. – Takich sytuacji mamy kilka w ciągu tygodnia – mówi Marcin Malicki, szef biura Duszpasterstwa Polskiego w Dublinie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Andrzej Kerner