– Nieważne, że religia nie liczy się do średniej – mówi Joasia Mikołajewska, laureatka XVI Olimpiady Teologii Katolickiej. – Chciałam lepiej poznać podstawy swojej wiary. Nie być katoliczką tylko z nazwy.
Joasia okazała się najlepsza spośród 22 tys. uczestników zmagań. Po raz pierwszy startowała w olimpiadzie w zeszłym roku: – Śmierć Jana Pawła II przypadła na finał rozgrywek, bardzo to przeżyłam – wspomina. – Kiedy Papież żył, bardziej interesowałam się jego osobą. Był jak taki Tatuś, co zawsze się uśmiecha. Odejście Papieża było argumentem, żeby na poważnie poznać jego nauczanie. Tegoroczny temat konkursu brzmiał „Dekalog w nauczaniu Jana Pawła II”. Pasował jej jak ulał.
Babka i Kleks
Joasia chodzi do II klasy językowo-turystycznej LO w Lesznie. Ma też swoje prywatne pasje. Uwielbia śpiewać w zespole przy parafii św. Antoniego. I rysuje (ołówek, pastele) portrety ludzi. Poprzez rysy ich twarzy stara się pokazać uczucia. Kiedy startowała w olimpiadzie, trzymała za nią kciuki „Babka”, czyli Paulina (bratnia dusza). Też działa przy kościele, gra na gitarze, należy do Odnowy w Duchu Świętym. I Karolina, Ola, Agata, Magda, Ania... W domu wszyscy byli przejęci. Mama, tata, starsza siostra Marta i brat Michał. A nawet czarno-biały króliczek Kleks. – Rodzice do dziś nie mogą uwierzyć w moje zwycięstwo, ja też – śmieje się.
Wszędzie pierwsza
Lekcje religii nie mają tu nic wspólnego z marnowaniem czasu. To katechetka, pani Dagmara, wspomagała ją w przygotowaniach, podsuwała lektury. – Interesuje mnie teologia moralna i eschatologia – informuje Joasia. – A studiowanie Dziesięciu Przykazań w nauce Papieża nauczyło mnie lepiej rozpoznawać, co dobre, a co złe. Czytała katechizm, Pismo Święte, homilie papieskie. – Nie uczyłam się na pamięć, ale chciałam poczuć sercem – mówi. Na wszystkich etapach była pierwsza. Pamięta niektóre pytania: Co Kościół myśli o karze śmierci? Jaki ma stosunek do oddawania organów? Jak nazywa się grzech przeciw pierwszemu przykazaniu – lekceważenie tego, co podaje Kościół? – Zwątpienie dobrowolne – odpowiada na ostatnie pytanie.
Pośmiać się z Bogiem
Jako zwyciężczyni ma zagwarantowany indeks na międzywydziałowe indywidualne studia humanistyczne na KUL-u. – Zawsze chciałam studiować języki, ale i teologię – opowiada. Teraz zamierza jeszcze prawo i psychologię. – Mam większą mobilizację, żeby jak najlepiej zdać maturę. Wybrała na nią włoski, angielski, polski, historię. Na wakacje planuje jechać do Zakopanego i, jak zwykle, pochodzić po górach. A potem też chodzenie – pielgrzymka opalenicka do Częstochowy w grupie „16”. I może Szkoła Nowej Ewangelizacji albo Szkoła Kontaktu z Bogiem. – Wcześniej modliłam się wyuczonymi formułkami. Czasem mechanicznie odmawiałam Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo – mówi. – Po szkole Kontaktu uświadomiłam sobie, że modlitwa to spotkanie z Bogiem. On znajduje indywidualny kanał, przez który można się porozumieć. Poświęcam Mu czas, a On działa. Rozmawiam z Nim jak z przyjacielem, czasem dwie godziny. Niekiedy się pośmiejemy. Ale to chyba można?
– Teraz muszę znaleźć swoją życiową drogę – zaznacza. Ale dużo nie planuje: – I tak Bóg, co będzie chciał, to zrobi. Wie tylko, że musi żyć w zgodzie ze sobą. Kiedy była młodsza, porównywała się do innych, chciała być taka jak oni. – Młodzież pali, pije, chodzi na dyskoteki, bo to jest trendy – mówi. – A mnie akurat nie odpowiada techno. I wolę iść na próbę zespołu, spotkanie oazowe, jechać na rekolekcje. Wiem, co jest dla mnie ważne.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych