Ks. Artur Stopka: Podobno jest Pan jednym z pomysłodawców Radia Plus...
Wiesław Walendziak: – W 1996 roku bp Tadeusz Pieronek zapytał mnie, co sądzę o sytuacji diecezjalnych stacji radiowych, które w istotnej części przeżywały głębokie kłopoty finansowe i zastanawiały się nad możliwością rozwoju i trwania. Z kilkoma przyjaciółmi przygotowałem analizę, z której wynikało, że bez współpracy i stworzenia ogólnopolskiej sieci te radia nie mają szans.
Co zaproponowaliście?
– Zauważyliśmy, że koszty funkcjonowania poszczególnych stacji są podobne, natomiast różne są efekty działania. W większości koszty były wielokrotnie wyższe niż dochody. Szukaliśmy więc takich stacji, które osiągnęły sukces. Jedną z nich było Radio Plus w Gdańsku. Zaproponowaliśmy, żeby – nie likwidując autonomii poszczególnych stacji – zbudować funkcjonalną sieć przez powołanie jednej spółki, która by produkowała dla niej istotną część programu.
I jaki efekt?
– W latach 1996–1998 ten projekt – bez mojego udziału – w znacznym stopniu zrealizowano i trzeba powiedzieć, że nie były to złe lata „Plusa”. Było to radio opiniotwórcze, często cytowane, miało miejsce w debacie publicznej, miało udział w rynku. Problemem była struktura prawna i niedogadanie się poszczególnych diecezji.
Dlaczego się jednak nie udało?
– Zabrakło jednej zasadniczej rozmowy, w której stanowczo by powiedziano, że separatyzmy diecezjalne nie mogą niszczyć całości przedsięwzięcia. Mam wrażenie, że tworząc „Plusa” podjęto decyzje tak na trzy czwarte, żeby się angażować, a na poziomie jednej czwartej – nie. I ta jedna czwarta projekt rozbiła. Przypomnę, że ilekroć pojawiał się realny inwestor, tylekroć dochodziło do istotnych różnic zdań w obrębie sieci. W rezultacie inwestor wchodził na znacznie gorszych dla „Plusa” warunkach niż pierwotnie wynegocjowane, albo w ogóle nie wchodził.
Może nie trzeba było szukać inwestora zewnętrznego?
– Inwestor był potrzebny, sieć wymagała dokapitalizowania, wymagała środków, za które będzie można kupić nowoczesny sprzęt. Pytanie, czy powinien to być inwestor większościowy. Moim zdaniem, nie. Uważam, że w tym projekcie wszystko stało się za późno. Za późno zaczęto sieć budować, za długo dyskutowano o wejściu inwestorów. I pewien niepowtarzalny moment na skuteczny debiut przedsięwzięcia został zaprzepaszczony. Mam wrażenie, że przy podejmowaniu decyzji za dużo było intuicji i emocji, a za mało systematycznej wiedzy i chłodnej analizy.
Dlaczego o. Rydzykowi się udało?
– Dlatego, że przy tworzeniu Radia Maryja była taka systematyczna analiza, był też szczegółowo wydedukowany pogląd, jak to radio robić, który został konsekwentnie, od początku do końca zrealizowany. W Radiu Plus mieliśmy do czynienia z „szamotaniną intelektualną” i koncepcjami od a do z. Nie można robić radia, które się zmienia co pół roku, w którym nie wiadomo, czy jest radiem ogólnopolskim czy lokalnym, radiem informacyjnym czy muzycznym. Po prostu Radio Plus było obszarem permanentnego eksperymentu, a Radio Maryja było i jest konsekwentnie prowadzonym projektem.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Rozmowa z Wiesławem Walendziakiem