Był Wielki Piątek tego roku, gdy na teren hospicjum w Pinellas Park na Florydzie „wtargnął” ubrany w czarną koszulkę chłopiec. Był uzbrojony w… wodę. Narzędzie zbrodni zostało mu natychmiast odebrane, a jego samego policjanci skuli kajdankami, wsadzili do więziennej ciężarówki i zawieźli na posterunek policji.
Chłopiec ma 10 lat i na-zywa się Joshua He-ldreth. Woda, którą niósł, była przeznaczona dla umierającej Terri Schiavo. Joshua dowiedział się z telewizji o trwającej w śpiączce kobiecie, na którą sąd wydał faktyczny wyrok śmierci przez odwodnienie i zagłodzenie. Po tej decyzji policja obstawiła teren szpitala w Pinellas Park, pilnując, żeby ktoś nie próbował dostarczyć Terri choćby kropli napoju.
Jak było do przewidzenia, mały Joshua nie dotarł do łóżka walczącej ze śmiercią kobiety. Strażnicy, widząc że chłopiec nie daje się przegonić, aresztowali go. Dziesięciolatkowi wytoczono sprawę w sądzie. W tym czasie Terri, pozbawiona pomocy, umierała. Długo. Całe 13 dni.
Po uśmierceniu niewinnej kobiety sąd stanowy Florydy zajął się ukaraniem niewinnego dziecka. Wyrok zapadł pod koniec ubiegłego miesiąca. – Joshua Heldreth skazany na 25 godzin pracy społecznej – usłyszał chłopiec. Dodatkowo kazano mu przedstawić pisemne przeprosiny za swój czyn.
Joshua napisał, co mu kazali, choć trudno to nazwać przeprosinami. Za sprawą amerykańskiego portalu LifeSiteNews.com fotokopia listu błyskawicznie znalazła się w Internecie. Nie wiadomo jeszcze, jak sąd zareaguje na te nieporadne dziecięce słowa, które w istocie są miażdżącym oskarżeniem chorego prawa. Oto kilka fragmentów: „Musiałem wejść na wasz teren, bo Jezus zrobiłby tak samo. Było mi przykro, że ona była taka spragniona i przykro było też Jezusowi”. I dalej: „Wiedziałem, że ona umrze bez wody i że Jezus powołał mnie, żebym bronił bezbronnych”. Przejmująco brzmi końcówka: „Jestem smutny, że wam się to nie podobało i że zabroniliście mi pomóc ocalić jej życie i kiedyś będziecie musieli powiedzieć Bogu, dlaczego to zrobiliście. Ja nie będę mógł wam wtedy pomóc, tak jak próbowałem pomóc jej. Codziennie będę się za was modlił”.
– Mój syn przez cały ten czas mnie zdumiewał – powiedział LifeSiteNews.com ojciec chłopca. Scott Heldreth zaznaczył, że pomysł dostarczenia wody Terri Schiavo był inicjatywą jego syna. Rodzice ostrzegali chłopaka, czym się to może skończyć. – On błagał nas, żeby mógł tam pójść. Ostrzegaliśmy: policja nie pozwoli ci pomóc, zostaniesz aresztowany, ale on poszedł mimo tego – opowiada dumny ojciec. Ośmioro dzieci próbowało dostać się na teren szpitala w podobnym celu, Joshua był jednak najstarszy i dlatego uznany za zdolnego odpowiadać za swój „niecny” czyn. Amerykańskie media donosiły o tych zdarzeniach, nazywając je „dziecięcą krucjatą”.
Coś złego dzieje się z naszą cywilizacją, skoro dorośli karzą dzieci – i to administracyjnie – za to, czego powinni się od nich uczyć. Ale jest też nadzieja, bo skoro są takie dzieci, nie wszystko jeszcze stracone. Wciąż są sprawiedliwi, dzięki którym ludzkość unika losu Sodomy i Gomory. Joshua, uratowałeś honor Ameryki.
Terri Schiavo
(1963–2005) z USA od 15 lat pozostawała w stanie śpiączki. Była karmiona za pomocą sondy. W marcu sąd wydał na nią wyrok śmierci, określony „zaprzestaniem odżywiania”. Postano-wienie było wynikiem zabiegów męża chorej. Michael Schiavo, po zainkasowaniu odszkodowania, przypomniał sobie słowa żony, że nie chciałaby być utrzymywana przy życiu akurat w takiej sytuacji, jaka ją faktycznie spotkała. To zeznanie okazało się dla sądu ważniejsze niż katolicyzm, który wyznawała pani Schiavo. Jej mąż nie pozwolił rodzicom przed zgonem Terri nawet zbliżyć się do jej łóżka. Terri zmarła 31 marca, w dniu, gdy pogorszyło się zdrowie Jana Pawła II. Papież, który modlił się za Terri, zmarł trzy dni później.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Franciszek Kucharczak