Płakali, gdy po 60 latach do ich wsi powrócił kościelny dzwon.– Zasypaliśmy kawałek rowu,który dzielił Polaków i Niemców – powiedzieli im niemieccy parafianie.
Wrzesień 1940. Hitlerowcy wywożą ze Starej Wiś-niewki dwa mosiężne dzwony. Oba mają być przetopione na armaty. Kwiecień 2003. W starowiśniewskim kościele przemawia niemiecki pastor. – Nareszcie dokonała się sprawiedliwość, bo oddajemy wam waszą własność – mówi. Tego dnia do Starej Wiśniewki powrócił jeden z zagrabionych dzwonów. Styczeń 2005. W Starej Wiśniewce starają się o powrót drugiego dzwonu. – Musimy być cierpliwi i delikatni, żeby tamci ludzie nie odczuli, że im cokolwiek wyrywamy. Przecież oni nie są winni, że dostali nasz dzwon – mówią. Eugeniusz Drobkiewicz za-wsze marzył, aby zrobić coś dobrego dla swojej wsi. To on wystarał się o sprowadzenie dzwonu do Starej Wiśniewki. – To jedyna rzecz, która mi się w życiu udała. Nie spocznę, póki nie sprowadzę drugiego dzwonu. O powrót pierwszego Drobkiewicz starał się osiem lat.
Stara Wiśniewka – mała wioska w powiecie złotowskim niedaleko Piły. Ośmiuset mieszkańców, bar, trzy sklepiki, poczta, przedszkole, szkoła i drewniany kościółek świętego Marcina z połowy siedemnastego wieku.
Sto dwadzieścia lat temu miejscowi ufundowali dla swojej świątyni dwa mosiężne dzwony. Jeden ważył 180, drugi 350 kg. Biły w niedzielę na Mszy i codziennie w południe na Anioł Pański. Odzywały się też, gdy umarł ktoś z mieszkańców. Jeśli był to mężczyzna – dzwonił większy dzwon, kobieta – mniejszy, po śmierci dziecka odzywała się sygnaturka.
Koniec osiemnastego wieku. Zaborcy dzielą między siebie Polskę. Stara Wiśniewka dostaje się pod panowanie pruskie. Ale większość mieszkańców wsi stanowią zawsze Polacy. W kościele świętego Marcina przez trzy niedziele w miesiącu Msza jest po polsku. Po niemiecku tylko w jedną. Jeżeli miesiąc ma pięć niedziel, to polskie Msze są cztery. Drobkiewicz: – Tu Niemcy musieli mieć zawsze przegrane.
W połowie lipca 1918 roku ksiądz czyta z ambony dekret pruskich władz. Skrót dekretu: dzwony mają być zarekwirowane na potrzeby toczącej się wojny. Ludzie wracają smutni do domów. – Już po naszych dzwonach – mówią.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Stanisław Zasada