Brakuje ci na wszystko czasu? Po powrocie do domu z pracy jesteś nieznośny dla rodziny? W sobotę i niedzielę zawsze zamartwiasz się problemami nurtującymi cię w pracy? Jeśli tak, to jest to ostatnia chwila byś zmienił swoje życie. Wkrótce może być za późno.
Pisarzowi, który nie potrafił wywiązać się z umowy – oddać na czas napisanej książki – sparaliżowało prawą rękę. Lekarze nie stwierdzili żadnych zmian organicznych. Po kilku dniach dolegliwości cudownie minęły. Okazało się, że taką ucieczką w chorobę zareagowało ciało przeciążone napięciem i tempem pracy ponad możliwości. Ręka, narzędzie pisania, po prostu odmówiła posłuszeństwa.
Na co dzień takie objawy przeciążenia pracą i walką o zawodowy sukces bywają mniej drastyczne. Dotknięci nimi cierpią na bóle głowy, kręgosłupa, żołądka. Pomagają sobie, stosując doraźnie leki, dostępne przy kasach każdego sklepu spożywczego i pracują dalej. Dopiero kiedy niespodziewanie odejmie im władzę w rękach, nogach, albo głos, przerażeni zastanawiają się, gdzie popełnili błąd? Dlaczego tak źle traktowali siebie i własne ciało.
American dream
Termin „wyścig szczurów” powstał przy okazji laboratoryjnych doświadczeń na gryzoniach, przeprowadzanych przez austriackiego uczonego Konrada Zachariasza Lorenza. Naj-inteligentniejsze z nich – szczury – stłoczono w klatkach i dawano im małe ilości jedzenia. Okazywało się, że zwierzęta ogarniała totalna agresja, nie przestrzegały żadnych reguł stada, zanotowano przypadki kanibalizmu i dzieciożerstwa.
To pojęcie jakiś czas potem zaczęło funkcjonować w odniesieniu do ludzi. Określa się nim niepohamowany pęd do kariery, nieustanną potrzebę osiągania sukcesów, które stały się miarą wielkości współczesnego człowieka. To z Ameryki przyszedł do nas modny mit, że każdy z pucybuta może stać się milionerem. Z czasem okazuje się jednak, że zaspokojenie kolejnych wytyczonych celów nie sprawia satysfakcji. Człowiek nie może „najeść się” sukcesem, nie spocznie, dopóki nie zostanie prezydentem. W Polsce zjawisko „wyścigu szczurów” daje się obserwować dopiero od 1989 roku, od momentu powstania gospodarki rynkowej.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Barbara Gruszka-Zych