No i nie zdążyli! Naukowcy z rosyjskiej stacji położonej na Antarktydzie musieli wracać do domu. Z dowierceniem się do największego zbiornika słodkiej wody poczekają do przyszłego sezonu.
W dzisiejszej nauce rzadko zdarza się sytuacja taka jak ta. Naukowcy nie mają zielonego pojęcia, jaki będzie wynik ich eksperymentu. Chcą dowiercić się do znajdującego się na głębokości 4000 metrów pod powierzchnią antarktycznego lodu jeziora Wostok. Miejsca, które było oddzielone od świata, w którym żyjemy, przez ostatnich 15 milionów lat. Wostok to ogromny, porównywalny z jeziorem Bajkał, zbiornik słodkiej wody. Ma 800 metrów głębokości, ponad 250 km długości i około 50 km szerokości. Wszystko wskazuje na to, że nie ma połączenia z opływającymi biegun południowy wodami. Od milionów lat przykryty jest lodem.
Co jest pod lodem?
No właśnie to jest pytanie, na które nikt nie zna odpowiedzi. Naukowcy (np. fizycy) często przed przepro-wadzeniem eksperymentu robią symulacje. Piszą programy komputerowe, które z większym lub mniejszym sukcesem przewidują, w którą stronę potoczą się sprawy. To, co wyliczy program komputerowy, to nie żaden dowód, ale jakaś wskazówka. Eksperyment przeprowadza się po to, by ją potwierdzić. Czasami zdarzają się oczywiście niespodzianki i, prawdę powiedziawszy, na takie momenty każdy badacz czeka najbardziej. Tym razem jednak nie ma żadnych przewidywań. Przygniecione grubachną warstwą lodu jezioro jest zamknięte. Po raz ostatni miało kontakt z atmosferą 15 milionów lat temu, czyli mniej więcej w połowie okresu zwanego miocenem. W czasach, w których Afryka dopiero zmierzała ku Europie, w czasach, w których rodziły się Himalaje i Andy. W połowie miocenu przyszło ochłodzenie. Na południowym biegunie Ziemi z każdym rokiem padało więcej śniegu, aż utworzyła się skorupa, która pewnego lata nie zdążyła stopnieć.
Pewnie z początku przypominała zimowy lód na jeziorze. Na Antarktydzie jest przynajmniej 150 podlodowych jezior. Są pasma górskie i – jak się wydaje – rzeki, którymi płynie słodka woda. Dlaczego to wszystko nie zamarza? To dobre pytanie. Po pierwsze dlatego, że gruba warstwa lodu jest w pewnym sensie izolatorem. Latem na Antarktydzie temperatura wynosi około minus 30 stopni C. Zimą około minus 80 stopni C. Ale ten ziąb nie przenika przez lód. Drugi powód to ciśnienie. Temperatura zamarzania nie jest stała, zależy od ciśnienia. Czym ono większe, tym niższa temperatura, w której zamarza np. woda. A ciśnienie pod czterokilometrową warstwą lodu musi być ogromne. No i w końcu powód trzeci. Podlodowe jeziora (a na pewno dotyczy to największego z nich, jeziora Wostok) są od dołu czymś podgrzewane. Chodzi o źródła geotermalne. Naukowcy uważają, że woda w jeziorze, do którego chcą się dowiercić, ma około minus 3 st. C i jest w stanie ciekłym. A skoro tak…
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek