Nowozelandzka firma Rex Bionics wyprodukowała egzoszkielet, który umożliwia chodzenie osobom niepełnosprawnym. Egzoszkielet, czyli szkielet zewnętrzny. Armia testuje podobne urządzenia od dawna.
Rex Bionics to w pewnym sensie robot na ciele człowieka. Obejmy w biodrach i na nogach pomagają normalnie funkcjonować tym, którzy mają problemy z chodzeniem. Ale robot pomaga nie tylko spacerować, schylać się i siadać, ale także chodzić po schodach i podnosić ciężary. Sterowanie „nogami” odbywa się za pośrednictwem dżojstika. Rex Bionics od kilku tygodni jest już w sprzedaży. Kosztuje sporo, bo 150 tys. dolarów (420 tys. zł). Ale to dopiero pierwsze tego typu urządzenie na rynku. Następne będą na pewno tańsze. I pewnie jeszcze lepiej niż pierwszy model będą udawały zdrowe nogi.
Rex Bionics umożliwia w zasadzie normalne życie osobie, która jeszcze niedawno była sparaliżowana. Dzięki niemu może ona pracować (także na stojąco), udzielać się towarzysko i nie ma problemów zdrowotnych, jakie wiążą się z ciągłym siedzeniem na wózku czy leżeniem w łóżku. Producent zewnętrznego szkieletu zapewnia, że urządzenie jest za każdym razem dostosowywane do postury osoby, która będzie w nie ubrana.
Wspomaganie w kombinezonie
Urządzenia typu Rex Bionics są dzisiaj coraz chętniej budowane. Nie tylko z myślą o niepełnosprawnych. Pomoc poszkodowanym przez los to margines, bo w egzoszkielety inwestuje głównie wojsko. Wyobraźmy sobie robota, który wyręcza żołnierza w pracach wysiłkowych, takich jak np. rozładunek wojskowej ciężarówki. Stworzenie takiego urządzenia nie jest żadnym problemem. Trzeba zbudować coś, co będzie chwytało ładunek (np. skrzynie), następnie stworzyć miejsce, w którym te skrzynie będą układane (np. magazyn). Przygotowana musi być także droga między ciężarówką a magazynem. Najłatwiej byłoby zbudować jakieś szyny, bo roboty nie potrafią dobrze poruszać się po nierównym gruncie.
Do sprawnego funkcjonowania potrzebne jest oprogramowanie, bo inaczej robot nie będzie wiedział, co ma robić. To wszystko? Nie, to dopiero początek. Skrzynie w ciężarówce mogą być ułożone na wiele różnych sposobów i mogą mieć różną wielkość. Robot musi to wiedzieć. Chyba że zainstalujemy mu kamery i oprogramowanie potrafiące rozpoznać „cel”. Kłopotem może być też to, że działania wojenne odbywają się często w miejscach, w których nie ma odpowiedniej infrastruktury. Rozłożenie szyn czy prowadnic może być kłopotliwe. Niektóre problemy można obejść, nie tyle tworząc zaprogramowanego do konkretnej pracy robota, ile robota sterowanego przez człowieka. Urządzenie zdalne, które będzie robiło wszystko, co obsługujący panel sterowania każe.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek