Niewielki islandzki wulkan Eyjafjöll narobił problemów Europie. Co będzie, jeśli Eyjafjöll obudzi swoją większą siostrę, wulkan Katla?
Do chwili zamknięcia tego numeru „Gościa” Katla była uśpiona. W przeszłości jednak wulkan Eyjafjöll potrafił ją zbudzić. Udało mu się to m.in. w latach 1821–1823, kiedy Katla doprowadziła do potężnych powodzi. Islandzkie wulkany, wybuchając, topią bowiem grube kołdry lodowców, którymi są okryte. Na wsie i miasteczka spływa wtedy w gigantycznych ilościach ni to brudna woda, ni to rzeka błota.
Eyjafjöll obudził się po 187 latach snu. Przedtem wybuchał też w 920 r. oraz w 1612 roku.
Owce nie jedzą
Wybuch innego, dużego islandzkiego wulkanu Laki w 1783 roku doprowadził do wielkiego nieurodzaju w całej Europie w ciągu kilku następnych lat. Związany z tym brak chleba był jedną z przyczyn niezadowolenia ludu Francji ze swojego króla. Skończyło się to wybuchem rewolucji francuskiej w 1789 roku. – Tamten wybuch wulkanu, największy na Islandii w czasach historycznych, miał jednak inny charakter niż dzisiejszy – uspokaja dr hab. Marek Awdankiewicz z Instytutu Nauk Geologicznych Uniwersytetu Wrocławskiego. – W 1783 r. wybuch wyrzucił do atmosfery bardzo dużo gazów wulkanicznych, które wiatr zaniósł nad Europę. W krajach Europy opisywano to zjawisko jako zimną suchą mgłę.
Gazy wulkaniczne zmniejszyły ilość promieniowania słonecznego, które dociera do ziemi, a przez to klimat na kilka lat się ochłodził. Stąd ówczesny nieurodzaj i głód – tłumaczy naukowiec.
Choć Eyjafjöll pluje rozżarzoną magmą, nie wyrzuca jednak do atmosfery wielu gazów. Częstuje nas za to obficie pyłem wulkanicznym. Pył też może zatrzymywać promieniowanie słoneczne. Ma jednak jedną zaletę: już kilka tygodni po wybuchu opada na ziemię. – Tymczasem wulkaniczne gazy, np. dwutlenek siarki, jeśli dostaną się do stratosfery, mogłyby wywołać globalne ochłodzenie liczone w latach – mówi dr hab. Awdankiewicz. A co ze szkodliwością dla zdrowia opadającego pyłu? – Na Islandii zaleca się hodowcom z bezpośredniego sąsiedztwa wulkanu, żeby ich owce nie jadły trawy, pokrytej nawet cienką warstwą pyłu. Zawarte w nim związki, np. fluor, mogą powodować śmierć zwierząt – mówi Marek Awdankiewicz.
Gasną silniki
Eyjafjöll wybuchł pod lodem. Magma musiała przetopić lód, zanim przedostała się na powierzchnię. Woda gwałtownie zmienia się tu w parę, wzmacniając siłę wybuchu. A obłoki pary niosą pył wulkaniczny na wysokość 9 km. Wiatr pcha je nad Europę. Sparaliżowało to ruch lotniczy na Starym Kontynencie. Dla Europy to nowa sytuacja. W rejonach świata, gdzie wulkanów jest więcej, takie alarmy są od czasu do czasu ogłaszane. Dzieje się tak od lat 80., gdy dwom samolotom, nad Alaską i nad Indonezją, po wleceniu w chmury wulkanicznego pyłu zgasły silniki. Do katastrof nie doszło, bo w obu przypadkach pilotom udało się ponownie uruchomić silniki po opuszczeniu chmury. Nad Polską pył jest już jednak bardzo rozrzedzony.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Przemysław Kucharczak