Narty, kijki, kombinezon, kask i tylko jeden cel – jak najszybciej zjechać w dół. Wydaje się proste. Kłopot w tym, że narciarze jadący stromym zboczem osiągają prędkości około 250 km/h.
Kilka dni po zakończeniu XXI Zimowej Olimpiady w Vancouver, także w Kanadzie, w Sun Peaks Resort, rozpoczęły się Mistrzostwa Świata w Narciarstwie Szybkim. Na razie ta dyscyplina nie jest obecna na olimpiadzie.
Paraliżująca prędkość
W 1992 roku, w czasie trwania olimpiady w Albertville we Francji, narciarstwo szybkie zostało oficjalnie zaprezentowane. To normalna procedura. Swego rodzaju „konsultacje społeczne” przed wprowadzeniem nowej dyscypliny do zawodów olimpijskich. Dotychczas tej dyscypliny jednak nie wprowadzono. Zasady narciarstwa szybkiego (speed skiing) są proste.
Trzeba zjechać z góry na krechę, czyli pionowo w dół, jak najszybciej się da. Kto szybszy, ten lepszy. Stromy, prosty stok, ma długość kilometra. Narciarz rozpędza się przez pierwszych 300–400 metrów. Prędkość jest mierzona na odcinku między 400 a 500 metrem stoku (to tzw. timing zone). Przez następne pół kilometra zawodnik hamuje. A jest z czego. Aktualny rekord świata w szybkości od czterech lat należy do Włocha, Simona Origonego i wynosi dokładnie 251,4 km/h.
To największa prędkość, jaką kiedykolwiek człowiek osiągnął na lądzie bez silnika. Tak szybko nie da się jechać na zwykłych nartach. Te do zjazdów szybkich są bardzo ciężkie, ważą do 15 kg, mają około 10 cm szerokości, około 240 cm długości i tylko nieznacznie wygięty do góry dziób. Kask przypomina hełm Lorda Vadera z „Gwiezdnych wojen” i obejmuje nie tylko głowę, ale zachodzi także na ramiona. Ma nie tyle chronić głowę przed upadkiem (gdyby się zdarzył, zawodnikowi nic nie jest w stanie pomóc), ile nadawać narciarzowi sylwetkę pocisku rakietowego. Niektórzy zawodnicy noszą specjalne, szpiczaste rękawiczki, wszyscy mają wyprofilowany kombinezon lateksowy.
W niektórych jego partiach (np. na łydkach) wszyte są sztywne elementy, które powodują, że skulona pozycja narciarza jest jeszcze bardziej opływowa. Wszystko jest przetestowane w tunelu aerodynamicznym. Tak jak biatlonista musi poprawiać swoją formę fizyczną i godzinami trenować celność na strzelnicy, tak zawodnik uprawiający narciarstwo szybkie musi do perfekcji opanować prawidłową, aerodynamiczną postawę. To najlepiej robić w tunelu aerodynamicznym. Inną kwestią jest opanowanie emocji, strachu. Większość osób odczuwa paraliżujący lęk, jadąc 250 km/h samochodem. A co powiedzieć o śmiganiu z tą szybkością na nartach w dół stoku?
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek