Kilka dni temu obchodzono pierwszy Dzień Wiedzy o Antybiotykach.
Pomysł zwrócenia uwagi na antybiotyki powstał w Komisji Europejskiej. Dlaczego? Bo lawinowo narasta oporność bakterii na lekarstwa. Specjaliści martwią się, że za niedługo nie będzie czym leczyć chorych. Antybiotyki przez lata traktowane były jak cudowne leki. Cudowne na pewno są, ale ich ogromny sukces ma także drugie dno. Specjaliści mówią, że niektóre szczepy bakteryjne odporne są na nie jeden, a wiele różnych antybiotyków. Czy możemy wrócić do czasów sprzed wynalezienia przez Aleksandra Fleminga penicyliny w 1928 roku? Wtedy każda infekcja była całkiem realnym zagrożeniem dla życia.
Antybiotyki zabijają bakterie (nie są groźne dla wirusów). Te potrafią się jednak szybko dostosowywać. W dużej grupie zabijanych przez antybiotyki bakterii zawsze znajdzie się jednak osobnik, który z powodu jakiejś mutacji na antybiotyk jest niewrażliwy. Szybkie rozmnażanie i przekazywanie kolejnym pokoleniom tej oporności powoduje powstanie całej „kolonii”, która nic nie robi sobie z antybiotykowej kuracji. Można oczywiście zastosować inne lekarstwo.
To drugie, albo nawet trzecie najpewniej w końcu zadziała. Po kilku dziesiątkach lat stosowania zaczynają pojawiać się jednak bakterie, które są odporne na wiele antybiotyków naraz. Od kilkunastu już lat bakterie uodparniają się znacznie szybciej, niż naukowcy tworzą nowe leki. Ich pula pomysłów na nowe środki w walce z mikrobami jest na wyczerpaniu.
Jakie jest wyjście? Umiar. Antybiotyki powinny być zażywane tylko w pełnych dawkach. To, co zostało z terapii, powinno zostać zwrócone do apteki, a nie wyrzucone do kosza czy wylane do ścieków. Naukowcy zwracali też uwagę, że zbyt wiele antybiotyków znajduje się w paszach zwierzęcych. Dzisiaj nawet nie używając antybiotyków i tak jesteśmy narażeni na ich – pośrednie – nadużywanie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek