Uczeni z Zabrza jako pierwsi na świecie są o krok od zbudowania sztucznego serca produkowanego seryjnie.
Wiek i płeć nie mają znaczenia. Przeszczep serca może być potrzebny każdemu z nas. Dawców jest zawsze za mało i wydaje się, że tylko budowa sztucznego serca rozwiąże problem. Zbudować sztuczne serce nie jest prosto. Wielkość organu musi być porównywalna z wielkością serca prawdziwego, bo tylko wtedy daje niezależność i pełną mobilność osobom po przeszczepie. Nie może też być zbyt ciężki ani potrzebować dużej ilości energii do zasilania. W końcu musi być bezawaryjny, a żywy organizm musi go „zaakceptować”. Prace nad sztucznym sercem trwają w kilku ośrodkach na całym świecie. Jednym z bardziej znaczących jest ośrodek, który prowadzi Funda-cja Rozwoju Kardiochirurgii z Zabrza.
Komu potrzebne?
Przeszczep serca niezbędny jest w przypadku całkowitej jego niewydolności. Nie jest jednak tak, że problem ten dotyczy jedynie osób starszych czy cierpiących na schorzenia serca od wielu lat. Bardzo często przyczyną dużych kłopotów są powikłania po zapaleniu płuc, grypie lub anginie. Wiek, płeć, miejsce zamieszkania czy wykształcenie nie grają żadnej roli. Na nieodwracalną niewydolność serca na pewno może jednak mieć wpływ niewłaściwy tryb życia czy odżywiania. Każdy jest więc podobnie narażony, a wtedy jedynym ratunkiem pozostaje transplantacja. Bijące serce pobierane jest od dawcy (najczęściej ofiary wypadku), u którego stwierdzono śmierć mózgową. „Żywych” serc nie wystarczy jednak dla wszystkich potrzebujących. Pojawia się wiele problemów. By serce mogło być przeszczepione, trzeba spełnić cały szereg rygorystycznych wymogów medycznych. Na to nakładają się problemy natury pozanaukowej. Wielu ludzi nie chce, by serce osoby dla nich bliskiej „żyło w innym ciele”. By to zmienić, a także uczulić osoby problemowi transplantacji obojętne, prowadzi się kampanie społeczne. Zdarza się też, że członkowie niektórych związków wyznaniowych nie godzą się na to, by pobierać czy przeszczepiać im organy. Nawet jednak gdyby tych wszystkich problemów nie było, „żywe serca” byłyby i tak towarem deficytowym. Dlatego też od jakiegoś już czasu szuka się alternatywnych rozwiązań.
Sztuczne lepsze
Obecnie dzięki rozwojowi techniki i wieloletnim pracom w laboratoriach badawczych, naukowcy prowadzą eksperymenty z przeszczepami serca zwierzęcego. W Zabrzu i Katowicach prof. Zbigniew Religa podejmował takie próby z sercem świni. Od tego typu prób coraz częściej się jednak odchodzi. Jest zbyt wiele problemów. Badacze z USA przeprowadzili eksperyment, w którym rozpuścili komórki mięśniowe serca szczura. Pozostał sam szkielet. W miejscu wypłukanych dorosłych komórek mięśniowych uczeni umieścili młode, mające dużą zdolność do namnażania się i różnicowania. Tak „wypełnione” rusztowanie zostało zanurzone w roztworze odżywczym, a po czterech dniach takiej kąpieli nowe komórki na starym rusztowaniu zaczęły się kurczyć. Po kolejnych kilku dniach serce zaczęło pompować krew. To pierwszy przypadek wyhodowania w laboratorium działającego serca. Do tego jednak, by produkować takie organy dla ludzi, jest jeszcze bardzo daleka droga. Na razie jedynym sposobem leczenia całkowitej niewydolności serca jest przeszczep od drugiego człowieka. – Niestety, tylko co 10. pacjent ma szansę na przeszczep. Pozostali muszą umrzeć. Jedynym wyjściem może być jak najszybsze wdrożenie do praktyki klinicznej w pełni implantowalnego sztucznego serca – twierdzi prof. Zbigniew Religa, założyciel Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Krzysztof Maciejczyk, dziennikarz naukowy