Jeden z najważniejszych przesmyków świata jest totalnie zakorkowany. Kanał Panamski, cud techniki początku XX w., wymaga rozbudowy
Na kanale nie mieszczą się ogromne kontenerowce, a te małe muszą całymi dniami czekać na swoją kolej. Choć kanałem o długości 80 km i szerokości 68 metrów (dwie nitki po 34 metry) rocznie przepływa 5 proc. światowego handlu, czasu na rozbudowę zostało niewiele. Ocieplenie klimatu, amerykańska kolej i plany Nikaragui mogą pozbawić Panamę lwiej części dochodu narodowego.
O „rozłączeniu” dwóch Ameryk myśleli już podobno Hiszpanie w XVI w. Z tamtych planów nic nie wyszło. Inwestycję rozpoczęto pod koniec XIX w. Prace zlecono Ferdynandowi Marii De Lesseps, francuskiemu inżynierowi, który był także budowniczym Kanału Sueskiego. Od jego otwarcia nie trzeba już opływać Afryki w drodze do Indii. Prace na pustyni wydawały się trudniejsze niż w Panamie. Przy projekcie na pustyni do transportu wody pitnej dla robotników codziennie angażowano półtora tysiąca wielbłądów. Szybko okazało się jednak, że to inwestycja w Ameryce Środkowej jest trudniejsza. Francuska firma, z budowniczym Kanału Sueskiego jako dyrektorem, zbankrutowała po 10 latach pracy.
Nie zrobiono odpowiednich badań geologicznych ani hydrologicznych. Prace, które nie były należycie koordynowane, kosztowały życie 22 tys. robotników. W 1889 r. budowę przerwano na prawie 5 lat. W 1904 r. teren wydzierżawili Amerykanie. Kanał ukończyli w ciągu kolejnych 10 lat. Zarabiający krocie przesmyk przez ponad 75 lat był właściwie częścią Stanów Zjednoczonych, choć od granic USA leży kilka tysięcy kilometrów w linii prostej. Dopiero w 1977 r. traktat pomiędzy Panamą i USA oddał kanał tym, do których należał. Faktyczne przekazanie kanału nastąpiło po kolejnych 23 latach. Ostatniego grudnia 1999 r. Dokładnie 110 lat po rozpoczęciu inwestycji.
Jak to działa?
Nie sposób sobie wyobrazić handlu morskiego bez Kanału Panamskiego. Kontenerowce z Chin, zaopatrujące porty wschodnich wybrzeży USA, oszczędzają dzięki przekopowi wiele tysięcy kilometrów. To samo dotyczy statków z Europy płynących do zachodnich wybrzeży USA czy Chin i Indii. Statek płynący z San Francisco do Nowego Jorku, dzięki przesmykowi oszczędza ponad 14 tys. km. W przeciwnym wypadku musiałby opływać całą Amerykę Południową dookoła.
Długość Kanału Panamskiego wynosi ponad 80 km. Statek płynący od strony Pacyfiku najpierw pokonuje kilka kilometrów płytkimi wodami Zatoki Panamskiej. Na poziomie wody w oceanie przepływa około 13 km wykopanym kanałem, aż trafi do systemu śluz. Tam jest „podnoszony” na poziom 26 m nad poziom Pacyfiku. O tyle wyżej położona jest tafla wody sztucznego jeziora Gatún. Za śluzami, zanim statek wpłynie na wody jeziora, pokonuje jeszcze około 25 km kanałami. Jezioro Gatún to 17 sztucznych jezior połączonych kanałami. Powstały, gdy na przepływającej przez nizinny i bagienny teren rzece wybudowano tamę. Po przepłynięciu akwenu statki trafiają na system śluz. Po ich pokonaniu (26 m niżej), już na poziomie wody w Atlantyku statki płyną jeszcze ponad 11 km i wpływają do Zatoki Colón. Przepłynięcie Kanału Panamskiego zajmuje około 9 godzin.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.
Tomasz Rożek